CHRYSTUS I KOŚCIÓŁ
Kościół istnieje już blisko dwa tysiąclecia. Chyba jest jedną z najstarszych wspólnot, tak długo istniejących w świecie, która pozostaje wciąż młodą i pełną życia. W ustawicznie ewoluującym świecie Kościół pozostaje nadal sobą: wspólnotą tożsamą z pierwszym pokoleniem swych członków.
Nie powstał z inicjatywy ludzi. Powołał go do istnienia Chrystus w żmudnym procesie, który trwał od rozpoczęcia Jego publicznej działalności aż po Zesłanie Ducha Świętego, pięćdziesiąt dni po Zmartwychwstaniu. Przypatrzmy się temu procesowi formowania Kościoła, by dostrzec intencje Założyciela oraz cele, dla których powołał do istnienia nowy Lud Boży.
1. Założyciel Kościoła
Pod Cezareą Filipową Chrystus zapytał swoich uczniów, za kogo Go uważają ludzie? Apostołowie zreferowali najbardziej rozpowszechnione opinie, które mówiły, że Jezus z Nazaretu jest Janem Chrzcicielem, którego Bóg wskrzesił do życia lub prorokiem, podobnym do największych proroków Starego Przymierza. Następnie Jezus zapytał o ich osobistą opinię: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Wtedy Piotr, w imieniu Dwunastu odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16).
Odpowiedź na pytanie, kim jest Jezus ma kluczowe znaczenie dla naszego zrozumienia Kościoła – wspólnoty, którą powołał do istnienia, której nadał wewnętrzną strukturę, prawa oraz określił zadania i wyposażył w odpowiednie środki pozwalające je realizować.
Wierzymy, że Jezus jest kimś o wiele ważniejszym i bardziej niezwykłym od patriarchów Ludu Bożego, jego przywódców, Sędziów czy też proroków. Podobnie jak oni został posłany przez Boga. Starożytny Kościół widział w Jezusie drugiego Mojżesza, który wyprowadził Lub Boży z niewoli grzechu i śmierci.
Chrystus swoją misję otrzymał od Ojca niebieskiego. W nocnej rozmowie z Nikodemem Jezus wyjawił sens swej misji: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego” (J 3,16-18). Podobnie Pan odsłonił swą tajemnicę przed ludźmi po cudownym rozmnożeniu chleba: „Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,35-40).
Jezus wielokrotnie zdradzał im istnienie swego szczególnego związku z Ojcem. Na poparcie swych słów Chrystus dokonał wielu cudów. Reakcją ludzi na nie było zdumienie i podziw (Mt 15,31, Mk 1,22; Łk 4,32). Ludzie próbowali dociec, co jest źródłem tego niezwykłego działania. „Skąd u Niego ta mądrość i cuda?” (13,54). Ale też przedstawiciele elit religijnych, przywódcy żydowscy i uczeni w Piśmie, z zazdrością patrzyli na Jezusa i tłumy Go otaczające. Szukali pretekstu, aby Go zgładzić. Wrogie postępowanie wobec Jezusa po uzdrowieniu człowieka w szabat, stało się okazją do jawnego zadeklarowania, że jest On Synem Bożym: „Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat” (J 5,15).
Apostołowie powoli odkrywali pełnię prawdy o Jezusie patrząc na znaki, których dokonywał. Widzieli, jak wskrzeszał umarłych, uciszył burzę na Jeziorze, rozmnażał chleb i ryby, uzdrawiał ciężko chorych, trędowatych oraz paralityków. Ewangelia zawiera wiele opisów znaków, których człowiek nie mógłby dokonać własną mocą. Do tego dochodzi odpuszczanie grzechów oraz uwolnienia z opętania, mówiące o tym, że Jezus ma władzę nie tylko nad światem materialnym, ale i duchowym.
Wybrani Apostołowie byli świadkami Jego przemienienia na Górze Tabor (zob. Mk 9,2 i nast.), słyszeli o Nim świadectwo Ojca podczas chrztu w Jordanie (zob. Mk 1,11). Widzieli Go po Jego zmartwychwstaniu (zob. J 20,19 i nast.) i przebywali wraz z Nim przez czterdzieści dni (zob. Dz 10,40-41).
2. Dlaczego Chrystus założył Kościół?
Chrystus chciał założyć Kościół. O tym świadczą kroki, jakie podjął w tym celu. Pierwszym z nich jest utworzenie – już u początku publicznej działalności – małej wspólnoty, złożonej z dwunastu mężczyzn. „Potem wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki, i by mieli władzę wypędzać złe duchy. Ustanowił więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek Boanerges, to znaczy synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwego i Judasza Iskariotę, który właśnie Go wydał” (Mk 3,13-19; Łk 6,13 i nast.).
Liczba dwunastu mężów ma charakter symboliczny. Nawiązuje do dwunastu pokoleń Izraela, z których Bóg utworzył sobie lud. Mężczyźni ci zostali nazwani Apostołami (zob. Łk 6,13).
Oprócz dwunastu Apostołów Jezusowi towarzyszyła stale grupa uczniów (Łk 10,1). Oni, wędrując z Jezusem, mieli okazję słuchać Jego nauk i byli świadkami Jego czynów. Znowu: liczba wybranych uczniów nie jest przypadkowa – podobnie Mojżesz wybrał sobie siedemdziesięciu współpracowników, by pomagali mu w prowadzeniu Ludu Bożego (zob. Lb 11,16).
Do wspólnoty uczniów Jezusa należała jeszcze trzecia grupa osób – kobiety, które pomagały w przygotowywaniu posiłków i pomagały Jezusowi. Św. Łukasz wymienia niektóre z nich z imienia: „Następnie wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia” (Łk 8,1-3). Kobiety towarzyszyły stale Jezusowi. Były wraz z Maryją świadkami Jego śmierci na krzyżu (zob. J 19,25) oraz jako pierwsze dotarły do grobu Chrystusa (zob. Mk 16,1 i nast.).
Tak więc widzimy z Jezusem małą grupę uczniów, którym Jezus objawiał tajemnice królestwa i wyjaśniał swą naukę. Pytali Go o różne kwestie szczegółowe, związane z Jego misją oraz prosili o wyjaśnienie przypowieści (zob. Mt 24,3). Im Jezus zapowiedział swą mękę (zob. Mt 17,12; Mk 10,32-34).
Grupa wybranych uczniów towarzyszyła Jezusowi w Jego modlitwie, bardzo często w miejscach odosobnionych, pustynnych. Jezus uczył ich, jak mają się modlić (zob. Mt 6,9 i nast.).
Powoli wychowywał ich do postawy służby we wspólnocie, ucząc, jakiej wspólnoty pragnie (zob. Mt 20,25-28).
Niektórych z uczniów, Jezus obdarzał specjalnymi zadaniami i odpowiedzialnością we wspólnocie. I tak polecił Piotrowi, by czuwał nad całą wspólnotą (zob. Łk 22,31-33).
Jezus przygotowywał swoich uczniów do głoszenia Ewangelii zlecając im zadania misyjne i obdarzając ich pewnym autorytetem: „ Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał” (Łk 10,16). Uczniowie ci cieszyli się tym, że mogli, jak Jezus uzdrawiać i wypędzać złe duchy (Łk 10,17-20).
Po zmartwychwstaniu Chrystus ukazał się najpierw Jedenastu, a potem pozostałym uczniom (zob. J 20,19 i nast.). Wędrował wraz z dwoma uczniami do Emaus i wyjaśniał im niezrozumiałe dla nich kwestie (zob. J 24,31-35).
Wstępując do nieba, Jezus powierzył Apostołom misję głoszenia Ewangelii. „I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły (Mk 16,14-20).
Ważnym darem, który Chrystus ofiarował Kościołowi, i poprzez który go uświęca są sakramenty święte. Miejscem ustanowienia wielu z nich był Wieczernik. Poprzez te widzialne znaki Kościół wzrastał w miłości Bożej i sile. One nie tylko wprowadzały do tej wspólnoty (chrzest święty), ale ją budowały (Eucharystia).
Tak więc, widzimy jak bardzo Jezusowi zależało na tym, by z niewielkiej grupy uczniów stworzyć zalążek wspólnoty wiary, nowy lud Boży, obmyty Jego krwią i ubogacony mocą z wysoka – Duchem Świętym (zob. Łk 24,49). Symbolicznie Kościół podjął swą publiczną misję w Dniu Pięćdziesiątnicy, obdarzony obecnością i mocą Ducha Świętego (Dz 2, 1 i nast.). Ten cud przemienił zalęknionych, niezdecydowanych i wątpiących uczniów Chrystusa we wspólnotę, która podjęła się zadania ogłoszenia całemu światu Zmartwychwstałego. Rzeczywiście stali się, jak tego chciał Chrystus, rybakami ludzi (zob. Mt 4,19).
3. Uzbrojeni mocą z wysoka (Łk 24,49)
Przygotowując uczniów do misji apostolskiej i tworząc z nich wspólnotę wiary, Chrystus przeobrażał ich wewnętrznie. Kształtował ich sposób patrzenia na sprawy Boże. Wychowywał do życia błogosławieństwami ewangelicznymi oraz przykazaniem miłości.
Pan widział zagrożenia, jakie stawały przed tą wspólnotą (zob. J 15,18-20).
Pragnąc wesprzeć młodą wspólnotę, jeszcze w czasie publicznej działalności, gdy mówił o swym odejściu, Jezus obiecywał zesłanie Ducha Świętego: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie” (J 14,16-17). Mówił też do nich podczas Ostatniej Wieczerzy: „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,26).
Obietnica Jezusa wypełniła się w sposób uroczysty pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu. Św. Łukasz relacjonuje to wydarzenie w Dziejach Apostolskich (zob. Dz 2,1-18).
Dzieje Apostolskie ukazują Kościół poddany działaniu Ducha Świętego, zjednoczony na modlitwie, zasłuchany w katechezę Apostołów, łamiący chleb i czyniący miłosierdzie (zob. Dz 2,42-44).
4. Nauczanie o Kościele
Chrystus ukazywał tajemnicę Kościoła za pomocą obrazów wziętych z życia codziennego swoich słuchaczy. Przyrównywał wspólnotę wierzących w Niego do owczarni, a siebie do Dobrego Pasterza (zob. J 10,11-16).
Jak poświadczają Ewangelie, Chrystus nie tylko mówił, ale postępował jak Pasterz, któremu na sercu leży dobro owiec przynależących do Jego owczarni. Do takiej postawy wychowywał swoich uczniów. Warto w tym kontekście przywołać cudowne rozmnożenie chleba na pustkowiu, które relacjonuje św. Marek. „Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia. Lecz On im odpowiedział: Wy dajcie im jeść! Rzekli Mu: Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść? On ich spytał: Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie! Gdy się upewnili, rzekli: Pięć i dwie ryby. Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości” (Mk 6,34-42). Polecenie Jezusa „wy dajcie im jeść” oraz stwierdzenie: „połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi”, ukazują ich zaangażowanie. Chrystus pragnie, by Apostołowie współpracowali z Nim dla zaspokojenia głodnych tłumów.
Chrystus uczył Apostołów zatroskania o owce zagubione, poranione, słabe. Kościół, będący owczarnią, którego chciał, miał być domem dla wszystkich. Miejscem, w którym doświadczą miłosierdzia zwłaszcza te owce, które pobłądziły. Pouczył ich o tym słowami przypowieści o zagubionej owcy (zob. Łk 15,4-7).
Jezus porównał siebie do winnego krzewu, a swoich uczniów do latorośli (zob. J 15,1-11). Ten sugestywny obraz Jezusa – winorośli, w którą są wszczepieni Jego uczniowie, podkreśla głęboką jedność, łączącą Go z nimi oraz komunię między nimi. Chrystus jest źródłem jedności i życia w tym krzewie. Ci, którzy są z Nim złączeni są zarazem jedno z innymi uczniami.
Chrystus modlił się za Kościół, który mozolnie tworzył. W Ewangelii znajdujemy dwie wypowiedzi, w których Pan wprost zwraca się do Ojca z prośbą, aby ocalił Kościół i Mu błogosławił. „Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9,35). Widząc, jak wielu ludzi pragnie prawdy i miłości Bożej, Chrystus poleca swoim uczniom, by modlili się o wystarczającą liczbę tych, którzy zechcą oddać siebie w służbie tych ludzi. Nakazuje modlić się o powołania. Te modlitwę Kościół również dzisiaj zanosi do Boga, by nie zabrakło tych, którzy będą nauczać prawdy Bożej i uświęcać ludzi szafując sakramenty święte.
Drugą modlitwą, którą Chrystus ogarnął Kościół była prośba o jedność uczniów oraz uświęcenie w prawdzie. Podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus błagał swego Ojca, by nic nie podzieliło Jego uczniów (zob. J 17,11-23).
Chociaż Chrystus wiedział, że Kościół będzie zwalczany, i „bramy piekielne go nie przemogą” (zob. Mt 16,18), prosił Ojca, aby oszczędził tej wspólnocie walk i podziałów, mogących zaciemnić lub pozbawić wiarygodności jej świadectwo wiary.
Zakończmy nasze rozważania o pochodzeniu Kościoła od Chrystusa i nierozerwalnym związku Jego Założyciela i wspólnoty uczniów, która trwa nieprzerwanie do dziś, słowami papieża Pawła VI z jego encykliki o Kościele. Ojciec Święty zachęcał do kontemplacji tajemnicy Kościoła. Pisał: „Niech większą od Naszej zachęty odgrywają w tym rolę słowa przypomnienia naszego Poprzednika Piusa XII, który we wspomnianej encyklice Mystici Corporis tak oświadczył: Musimy przywykać widzieć w Kościele samego Chrystusa. Chrystus bowiem w Kościele swoim żyje, przez niego naucza, rządzi i uświęca. Chrystus również objawia samego siebie różnorodnie w różnych społecznych członkach swoich. Jakże by nam było ogromnie miło zatrzymać się nieco nad wypowiedziami Pisma Świętego, Ojców, Doktorów i Świętych, które nam przychodzą na myśl, gdy rozważamy ten przepiękny rozdział naszej wiary! Czyż sam Jezus nie powiedział, że On jest krzewem winnym, a my latoroślami? Czyż nie nasuwa się nam na myśl cała przebogata nauka świętego Pawła, który nie przestaje przypominać, że wszyscy jesteście jedno w Chrystusie Jezusie; który nieustannie nas zachęca, byśmy wzrastali we wszystko w tym, który jest Głową – to jest w Chrystusie; z Niego całe Ciało; który również i to przypomina: wszystkim we wszystkich jest Chrystus?
Gdy zaś chodzi o Doktorów Kościoła, to niech starczy ten wyjątek ze świętego Augustyna: Winszujemy sobie i składamy dzięki, żeśmy zostali nie tylko chrześcijanami, ale Chrystusem. Czy rozumiecie bracia łaskę Bożą nad nami? Podziwiajcie, radujcie się: staliśmy się Chrystusem. Jeśli bowiem On jest Głową, to my członkami; cały człowiek to On i my (…) Zatem pełnia Chrystusa, to Głowa i członki. Cóż to jest Głowa i członki? Chrystus i Kościół.
Dobrze wiemy, że jest to tajemnica i to tajemnica Kościoła. Jeżeli natomiast będziemy z uwagą ją rozważać, jest rzeczą niemożliwą, byśmy przez to nie napełnili dusz naszych bardzo wielu dobrami, tymi mianowicie, których najbardziej zdaje się potrzebować Kościół w obecnych czasach. Chrystus będzie obecny; co więcej, Jego życie ukaże swoją siłę i moc w duszach jednostek i w całym Ciele Mistycznym przez praktykę żywej i ożywiającej wiary, według już przytoczonego zdania świętego Pawła Apostoła: iżby Chrystus zamieszkał przez wiarę w naszych sercach” (Ecclesiam suam nr 35-36).
Opr. ks. prałat Zbigniew Sobolewski