luty

Konferencja II
W KOŚCIELE REALIZUJĘ SWE POWOŁANIE DO ŚWIĘTOŚCI

Pan Bóg nie tylko obdarza człowieka w liczne uzdolnienia i dary duchowe, wyposaża go w charyzmaty oraz szczególną godność, ale powierza mu konkretne zadania życiowe. Powołuje człowieka, by w Jego imieniu kontynuował dzieło stworzenia, rozwijał się duchowo i by budował na ziemi królestwo Boże.
Możemy wymienić wiele powołań człowieka. Niektóre z nich są związane z jego kondycją, np. powołanie do macierzyństwa i ojcostwa. Inne z wykonywanymi obowiązkami zawodowymi i pozycją w społeczności ludzkiej, np. powołanie nauczycielskie, lekarskie, itp. Jeszcze inny rodzaj powołania związany jest ze szczególnych uzdolnień, np. powołanie aktorskie, malarskie…
Wszystkie te małe powołania, realizowane w codzienności mieszczą się w jednym, wielkim powołaniu, właściwym dla każdego człowieka wierzącego – powołaniu do świętości. Powołanie do świętości ma charakter powszechny: chociaż realizuje się je na różne sposoby (inaczej przeżywają je księża, osoby konsekrowane, małżonkowie i rodzice oraz osoby żyjące samotnie, wdowy i wdowcy), to wyraża się ono w dążeniu do tego samego celu: „Świętymi bądźcie, jak ja jestem święty” (Kpł 19,2).

Świętymi bądźcie

Powołanie do świętości jest niczym innym jak biblijnym wezwaniem do naśladowania samego Boga: „Ja jestem Pan Bóg wasz, uświęćcie się, ponieważ Ja jestem święty” (Kpł 11,44). W nieco innych słowach do świętości zachęca nas Chrystus: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz” (Mt 5,48). O powołaniu do świętości uczyli także Apostołowie: „w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi, na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1 P 1,15).
Św. Jan Paweł II w katechezie o świętości Boga, która jest dla ochrzczonych wzorem świętości do naśladowania zauważył : „Bóg jest świętością, dlatego, że jest Miłością (por. 1 J 4, 16). Poprzez miłość jest absolutnie oddzielony od zła moralnego, od grzechu, gdyż jest istotowo, absolutnie i transcendentnie utożsamiony ze źródłem dobra moralnego, którym jest On sam. Miłość bowiem to właśnie oznacza: pragnąć dobra, przylgnąć do dobra. Z owego odwiecznego pragnienia dobra płynie nieskończona dobroć Boga w stosunku do stworzeń, a w szczególności – w stosunku do człowieka. Z miłości płynie Jego łaskawość, Jego gotowość obdarzania i przebaczania, która m.in. znalazła tak wspaniały wyraz w podanej przez Łukasza przypowieści Jezusa o synu marnotrawnym (por. Łk 15,11-32). Miłość wyraża się w Bożej Opatrzności, poprzez którą kontynuuje On i podtrzymuje zarazem dzieło Stworzenia” (katecheza z dn. 18 XII 1985 r.).
Można zatem powiedzieć, że chrześcijańskie powołanie do świętości jest w swej istocie powołaniem do miłości na wzór samego Boga. Ten, kto kocha jak Bóg – uświęca się!
Powołanie do świętości ma charakter powszechny, to znaczy wszyscy ochrzczeni je otrzymali jako dar i zadanie. Każdy, według swych możliwości i uwarunkowań życiowych winien wzrastać w przyjaźni z Bogiem i bliźnimi. Historia Kościoła, obfitująca w świętych, jest dowodem na prawdziwość tego twierdzenia. Wśród kanonizowanych świętych są dzieci i ludzie bardzo młodzi, dorośli i starcy, biskupi, księża, zakonnice, a także świeccy – małżonkowie. Widzimy wielorakość i bogactwo osobistych historii świętych, ale mają one wspólną cechę – są to ludzie wielcy w swoim człowieczeństwie i zawierzeniu Bogu.
Niekiedy, przykłady świętych nas przytłaczają, gdyż wydają się nam oni postaciami heroicznymi, daleko wyrastającymi ponad przeciętność, niekiedy wręcz niemożliwymi do naśladowania. Trzeba niekiedy „odbrązowić” ich życiorysy, aby zobaczyć w nich to, co jest piękne i szlachetne, co pociąga i nas jako przykład życia Ewangelią.
Winniśmy na świętych kanonizowanych patrzeć jak na naszych starszych braci i siostry w wierze, jako na tych, którzy w konkretnych uwarunkowaniach swego życia, zostawili nam przykład wierności Ewangelii i Chrystusowi. Świeci są prawdziwymi ludźmi – tak, jak my!

Różne są dary łaski

Przyglądając się postaciom świętych widzimy, jak bardzo są to osoby różniące się od siebie. Ogromna liczba świętych, zwłaszcza z pierwszych wieków chrześcijaństwa oraz z XIX w. to męczennicy. Chrześcijanie ci zapłacili za wiarę swoją krwią. To największą z łask, jaka może być udziałem człowieka wierzącego. Ich męczeństwo budowało i umacniało Kościół. Męczennicy byli ofiarami nienawiści do wiary, posuniętej aż do zbrodni.
Kościół chlubi się także liczną rzeszą wyznawców. Są wśród nich, ci którzy całe swe życie ofiarowali Bogu i wiernie naśladowali Chrystusa. Ich charyzmatem jest wierność w praktykowaniu cnót chrześcijańskich. Wyznawcy dawali świadectwo przynależności do Chrystusa poprzez modlitwę, cierpienie i czynną miłość bliźniego. Wśród wyznawców szczególną grupę stanowią dziewice – to osoby, które zrezygnowały z życia małżeńskiego całkowicie oddają się na służbę Chrystusowi.
W gronie świętych mamy małżonków, którzy dają nam wzór miłości małżeńskiej i rodzinnej. Są też osoby z wyboru żyjące samotnie. Jest liczne grono kapłanów i biskupów, zakonnic i zakonników, wiernych swym charyzmatom zakonnym.
Święty Paweł porównując Kościół do ciała, stwierdził, że każdy z jego członków ma do odegrania ważną rolę dla dobra całości. „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce” (1 Kor 12,4-11).
Realizując chrzcielne powołanie do świętości, wykorzystując otrzymane talenty i łaski, budujemy Kościół jako wspólnotę świętych oraz wspieramy się wzajemnie w dążeniu do Boga. Trzeba zatem, aby każdy z nas odczytał swe życiowe powołanie i zaangażował się w nie.

Święci z sąsiedztwa – średnia klasa świętości

Niektórych chrześcijan wizja świętości przeraża swą wielkością, wymaganiami i ogromem. Nie czują się godni tego powołania i boją się podjąć je, dostrzegając swą słabość moralną i grzeszność. Wiele osób, nawet zaangażowanych religijnie, myśli o tym, by być dobrym człowiekiem, ale nie świętym.
Na szczęście współczesne beatyfikacje i kanonizacje, np. rodziny Ulmów z Markowej, bł. Carlo Acutisa z Włoch przybliżają nas do tego, że bycie świętym to znaczy bycie kimś zwyczajnym, „normalnym” człowiekiem.
W styczniu mija 150 rocznica męczeńskiej śmierci bł. Wincentego Lewoniuka i XII Towarzyszy. Mężczyźni ci oddali swe życie w imię wierności i jedności Kościoła. W godzinie próby wiary wykazali się niebywałą odwaga i heroizmem. Jednak, gdy się czyta ich życiorysy, można zauważyć wspólna cechę – byli zwyczajnymi ludźmi. Mieli rodziny, ciężko pracowali na roli, przyjaźnili się z innymi mieszkańcami wioski. W ich życiu codziennym trudno doszukać się jakich cudów (czego niekiedy oczekujemy od świętych). Są mężczyznami z krwi i kości.
To jest dla nas ważne, bo utwierdza nas w przekonaniu, ze świętość jest kwestią normalnego życia, a nie czymś wydumanym, pozaziemskim, dostępnym jedynie dla herosów.
Papież Franciszek w adhortacji poświęconej świętości w świecie współczesnym „Gaudete et exultate” zawarł bardzo ciekawą myśl poświęconą tzw. „średniej klasie świętości”. Pisze: „Nie myślimy tylko o tych, którzy są już beatyfikowani lub kanonizowani. Duch Święty rozlewa świętość wszędzie w świętym i wiernym ludzie Bożym, gdyż «podobało się […] Bogu uświęcać i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wyłączeniem wszelkich wzajemnych powiązań, lecz ustanowić ich jako lud, który uznałby Go w prawdzie i Jemu święcie służył». W historii zbawienia Pan zbawił lud. Nie istnieje pełna tożsamość bez przynależności do ludu. Z tego względu nikt nie zbawia się sam, jako wyizolowana jednostka, ale Bóg przyciąga nas, biorąc pod uwagę złożoną sieć relacji międzyludzkich, które się nawiązują we wspólnocie ludzkiej: Bóg zechciał wejść w dynamikę ludową, w dynamikę ludu.
Lubię dostrzegać świętość w cierpliwym ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają. W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła walczącego. Jest to często «świętość z sąsiedztwa», świętość osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga, albo, by użyć innego wyrażenia, są «klasą średnią świętości»” (Franciszek, Gaudete et exultate nr 6-7).
Papież Franciszek zachęca nas do życia świętego i poszukiwania własnej świętości. Chodzi o to, abyśmy w niej byli oryginalni – rozpoznali swe silne strony, możliwości i uzdolnienia i je wykorzystywali. Święci kanonizowani nas w tym inspirują, zachęcają i przynaglają. Uczy papież: „Nie można się więc zniechęcać, podziwiając wzory świętości, które wydają się nieosiągalne. Istnieją świadectwa przydatne, by nas pobudzić i motywować, ale nie dzięki temu, że próbujemy je kopiować, gdyż to mogłoby nas jeszcze oddalić od wyjątkowej i specyficznej drogi, jaką przygotował dla nas Pan. Liczy się to, aby każdy wierny rozpoznał swoją drogę i wydobył z siebie to, co ma najlepszego, to, co najbardziej osobistego Bóg w nim umieścił (por. 1 Kor 12,7), a nie marnował sił, usiłując naśladować coś, co nie było dla niego pomyślane. Wszyscy jesteśmy powołani, aby być świadkami, ale istnieje wiele egzystencjalnych form świadectwa. Istotnie, kiedy wielki mistyk św. Jan od Krzyża pisał swoją Pieśń duchową, wolał uniknąć zasad ustalonych dla wszystkich na raz i wyjaśnił, że jego wiersze zostały napisane, aby „każdy według pragnienia i stanu swej duszy” się nimi radował. Ponieważ boskie życie udziela się „jednym w ten sposób, drugim w inny”.
Wyciągnijmy wnioski praktyczne:
1. Podziwiajmy wielkich świętych i kochajmy to, co kochali.
2. Ale szukajmy własnej drogi uświęcania się, aby nasze życie nie imitowało życia innych osób.
3. Korzystajmy z pomocy, jaką daje nam Bóg (łaska uświęcająca, łaska uczynkowa, sakramenty święte, modlitwa, cierpienie, praca)
4. Bądźmy wierni swemu życiowemu powołaniu i realizujmy je z myślą o Bogu i bliźnich.
5. Trwajmy w Kościele, który rodzi świętych.

Niech podsumowaniem naszej refleksji będzie krótki komentarz św. Grzegorza z Nysy do wezwania do świętości: „Każdy jest malarzem własnego życia: Wola jest jego podkładem, Cnoty kolorami, a Jezus Chrystus – oryginałem do odtworzenia”. Dlatego staramy się często sięgać po Słowo Boże, otwierać się na nauczanie Chrystusa i postępowanie. Piękniejszego i pełniejszego wzoru świętości nie ma. Korzystajmy z przykładu Matki Najświętszej i każdej świętej czy też świętego, ale Pan Jezus jest dla nas wzorem najczytelniejszym. Jest tym pewnym oryginałem w odniesieniu do człowieczeństwa. Wszelkie człowieczeństwo dzięki te-mu w Chrystusie odzyskuje swój blask.