WIERZĘ W ŚWIĘTY KOŚCIÓŁ
Jednym z przymiotów Kościoła, a jednocześnie prawdą wiary jest jego świętość. Stanowi ona dar Boga Ojca i Chrystusa – Jego Głowy oraz dzieło Ducha Świętego Uświęciciela. Kościół jest wspólnotą świętą, uświęconą przez Boga i jednocześnie ciągle w drodze ku świętości. Przymiot ten nie może być jednak utożsamiany z bezgrzesznością, gdyż Kościół tworzą grzesznicy. Dlatego przed Komunią świętą, zwracamy się do Chrystusa: „Nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła”. Jego doskonałość najpełniej objawia się w tych chrześcijanach, którzy wiernie zrealizowali powszechne powołanie do świętości.
1. Kościół uczestniczy w świętości Boga
Wyznając wiarę w święty Kościół deklarujemy, że wierzymy w obecność i działanie w nim Bożego Ducha. Kościół jest święty, ponieważ w nim jest obecny Bóg i przemienia ludzi. Tajemnicę świętości Kościoła wyjaśnia św. Paweł: „Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa. Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4,6-7).
Kościół jest więc naczyniem glinianym, jeśli spojrzymy na niego od strony ludzi, którzy go tworzą. Zarazem jednak niesie w sobie bezcenny skarb świętości – Chrystusa, który sprawia, że to naczynie staje się drogocenne i wspaniałe.
Co pozwala nam mówić o świętości Kościoła?
Jest ona widoczna, gdy weźmiemy pod uwagę nierozerwalny związek Kościoła z Chrystusem. Założyciel i Głowa Kościoła jest święty. Relację Chrystus – Kościół św. Paweł wyjaśnił za pomocą obrazu miłości małżeńskiej (Ef 5,20-32). Przedstawił Chrystusa jako Głowę Kościoła. „Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (Ef 5, 25-27). Żywi On i pielęgnuje Kościół „bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (w. 30). Świętość Kościoła wynika zatem z tego, że jest On Ciałem Chrystusa i korzysta z uświęcającego działania swej Głowy.
Jedność z Chrystusem stanowi źródło świętości wspólnoty Jego uczniów. Jan Paweł II, opisując jedność Chrystusa z Kościołem, którą symbolizuje krzew winny, wyjaśniał: „Ta pełnia łaski (por. J 1,14) i obfitość życia (por. J 10,10) oznacza zarazem świętość, tę świętość, która jest w Bogu i która tylko z Boga może przejść na stworzenie, a w szczególności na człowieka. Świadczy o tym już całe Stare Przymierze: Bóg jest święty i wzywa do świętości. Znane są wezwania prawa Mojżeszowego: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan Bóg wasz!” (Kpł 19,2); „Będziecie strzec ustaw moich i wykonywać je. Ja jestem Pan, który was uświęca” (Kpł 20,8). Chociaż cytaty te pochodzą z Księgi Kapłańskiej, będącej niejako kodeksem kultycznym Izraela, to jednak świętość nakazywana i zalecana przez Boga jest nie tylko świętością w znaczeniu rytualnym, ale zarazem w znaczeniu moralnym. Chodzi o to, co człowieka najistotniej upodabnia do Boga i co czyni go godnym, aby przez kult zbliżył się do Boga: o sprawiedliwość i wewnętrzną czystość.
Jezus Chrystus sam był żywym wcieleniem tej świętości. Był „Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat” (J 10,36). Zwiastun Jego ziemskich narodzin mówi o Nim do Maryi: „Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1,35). Apostołowie byli świadkami tej świętości, jak to wyrażają słowa Piotra: „Myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga” (J 6,69). Świętość ta, która coraz pełniej się objawiała w Chrystusie, poczynając od lat dziecięcych (por. Łk 2,40-52), osiągnęła swe szczyty w ofierze złożonej „za braci”, wedle własnych słów Chrystusa: „A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie” (J 17,19); „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).
Świętość Chrystusa ma się stać żywym dziedzictwem Kościoła. Do tego zmierza zbawcze dzieło Chrystusa, którego cel On sam określa w słowach: „Aby i oni byli uświęceni w prawdzie” (J 17,19)” (Jan Paweł II, katecheza środowa, 23 VII 1988 r.).
Chrystus zostawił swojemu Kościołowi wezwanie do świętości. Głosił ją nie tylko przykładem swego życia, ale także i słowami. W Kazaniu na Górze Jezus określił ideał swoich uczniów oraz nakreślił zasadnicze rysy świętości, do jakiej mają dążyć. Wzywał też ich do doskonałości na wzór samego Boga: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48).
Nauka Kościoła jest święta, gdyż pochodzi od Chrystusa i Jego Ojca (zob. J 7,16) i do świętości prowadzi. Kościół posiada ponadczasową doktrynę dotyczącą zasad wiary i moralności. Wskazuje bezbłędnie, jak można wzrastać w świętości. Kościół przypomina ludziom o odpowiedzialności za życie, ukazując nagrodę wieczną i przestrzegając przed możliwością potępienia. Pomimo grzechów popełnianych przez swoich członków, także duchownych, Kościół zawsze zachęcał do dobra, nigdy nie obniżał wymagań moralnych, dostosowując ideały moralne do pragnień lub oczekiwań ludzi. Nigdy też nie zaakceptował grzechu ani go usprawiedliwiał. Przeciwnie, za Chrystusem stawiał swoim członkom wysokie wymagania moralne, zobowiązując ich do troski o osobistą świętość. I skłaniając do pracy nad sobą, powtarzając za Chrystusem: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16).
Kościół otrzymał od swego Założyciela, któremu zależało na uświęceniu swoich uczniów, sakramenty święte. Są one źródłem łaski Bożej i konieczną pomocą w dążeniu do nieba. Poprzez nie Chrystus oczyszcza z grzechów, podnosi na poziom nadprzyrodzony czyny miłości, oświeca rozum i umacnia wolę, pomagając wiernym w wypełnianiu woli Bożej. Duch Święty w ekonomii sakramentalnej dokonuje dzieła uświęcenia Kościoła.
Kościół uczy wiernych modlitwy, która pozwala poznać wolę Bożą i wiernie ją wypełniać. Jest wspólnotą modlącą się, zatroskaną o dar pobożności i bojaźni Bożej. Kościół nieustannie pamięta o nakazie Chrystusa dotyczącym modlitwy: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mt 26,41). Troskę o modlitwie pielęgnuje we wspólnotach kontemplacyjnych, parafiach oraz w rodzinach zachęcając do jej systematycznego praktykowania.
Także struktura hierarchiczna – przełożeni w Kościele mają za zadanie strzec świętości i pomagać wiernym w dążeniu do niej, jak pouczył o tym św. Paweł (Ef 4,11-13). Świętość Kościoła objawia się w Jego świętych. Potwierdzają ją cuda, które Bóg działa za ich pośrednictwem, a które przepowiedział Chrystus w chwili wniebowstąpienia: „ I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły” (Mk 16.15-20).
Chrystus współdziałał nie tylko z pierwszym pokoleniem swoich uczniów, o czym poświadczają Dzieje Apostolskie, ukazujące niezwykłe znaki dokonane przez Dwunastu, ale także z późniejszymi pokoleniami chrześcijan. Cuda dokonywały się zawsze, o czym dowiadujemy się zwłaszcza z procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych, poznając historię wielu świętych.
To, co do tej pory powiedzieliśmy o świętości Kościoła, podsumujmy słowami Pawła VI: „Kościół jest więc święty w tym, że nastawiony jest całkowicie na Boga za pośrednictwem Chrystusa i Jego mocą, bo Chrystus zrodził go i stworzył świętym, zawsze go uświęca, dając mu Ducha Świętego, przez sakramenty święte i całą ekonomię łaski; uświęca go dla zachowania i dla głoszenia jego słowa, dla rozdawania jego charyzmatów, dla sprawowania jego władzy; uzdalnia go, by rodził i kształtował dusze żyjące w zjednoczeniu z Bogiem. Kościół jest święty jako instytucja, jako nauczyciel prawd Bożych, jako narzędzie Bożej władzy, jako społeczność utworzona z członków zjednoczonych mocą Bożych zasad. «w tej mierze, w jakiej jest z Boga, Kościół jest absolutnie święty» (por. św. Augustyn, Contra litt. Petii)” (Paweł VI, Audiencja generalna, 20 X 1965 r.).
2. Boży paradoks
„A podczas gdy Chrystus «święty, niewinny, niepokalany», nie znał grzechu, lecz przyszedł dla przebłagania jedynie za grzechy ludu, Kościół obejmujący w łonie swoim grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie. Wszyscy członkowie Kościoła, łącznie z pełniącymi w nim urzędy, muszą uznawać się za grzeszników. We wszystkich kąkol grzechu jest jeszcze zmieszany z dobrym ziarnem ewangelicznym aż do końca wieków. Kościół gromadzi wiec grzeszników objętych już zbawieniem Chrystusa, zawsze jednak znajdujących się w drodze do uświęcenia” (KKK nr 827).
Boży paradoks polega na tym, że w Kościele Chrystusa spotykają się świętość i grzeszność. Papież Paweł VI dostrzegał cienie, jakie rzeczywistość grzechu kładzie na obliczu świętości Kościoła”: „Ale tutaj napotykamy na stały zarzut: ten Kościół, taki święty i jasny, czy to jest jakiś ideał, czy też rzeczywistość? Czy to jakieś marzenie, czy utopia? Czy on naprawdę istnieje? Czyż Kościół ten, który istnieje, którym my jesteśmy, nie jest pełen niedoskonałości i wypaczeń? Czyż Kościół historyczny i ziemski nie składa się z ludzi słabych, oszustów, grzeszników? A nawet czy nie zachodzi jakiś krzyczący kontrast między tą świętością, jaką Kościół głosi i którą się odznaczać powinien, a tym, czym naprawdę jest, a co powoduje zgorszenie, ironię i antypatię do Kościoła? Tak jest, ludzie, z których składa się Kościół, ulepieni są z Adamowej gliny. Mogą nimi być i rzeczywiście są często grzesznikami. Kościół jest święty w swoich strukturach, ale może być grzeszny w ludzkich członkach, w których się on urzeczywistnia. Jest on święty w dążeniu do świętości. Sam w sobie jest święty, słaby zaś jest w ludziach, którzy należą do niego. Ta moralna słabość tylu ludzi Kościoła, jest jakąś straszną i zbijającą z tropu rzeczywistością. O tym zapominać nie wolno. Ale to w niczym nie narusza tej drugiej rzeczywistości, jaka w Bożym zamierzeniu istnieje, a która już częściowo jest przez wybranych zrealizowana, mianowicie rzeczywistości przecudownej świętości Kościoła. I zamiast wywoływać zgorszenie i pogardę, powinno to rodzić jeszcze większą miłość, miłość podobną do tej, jaką żywimy względem osób drogich, kiedy są zeszpecone chorobą. Miłość ta tak się wypowiada: by Kościół był święty, my mamy być święci, my mamy być jego dziećmi – pełnymi godności, mocy i wierności” (Paweł VI, Audiencja generalna, 20 X 1965 r.).
Pragnienie świętości Kościoła rodziło w przeszłości pokusę, aby przeobrazić Go we wspólnotę wiernych moralnie doskonałych, „czystych”, „mocnych w wierze” i wykluczyć wszystkich „słabych”, „niestałych w wierze”, „uwikłanych w grzechy”. Także współcześnie słyszy się postulat: „Niech w Kościele będzie niewielu ludzi, ale za to prawdziwie wierzących, świętych”. Czy jednak jest to słuszne żądanie? Czy nie jest tak, że rozliczni radykalni „reformatorzy Kościoła”, którzy chcieliby go zamknąć dla grzeszników i słabych, sami nie są obciążeni grzechami? Czy nie należałoby przypomnieć im słowa Chrystusa, skierowane do oskarżycieli kobiety cudzołożnej: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” (J 8,7)?
Czy wykluczenie z Kościoła niedoskonałych w wierze i upadających w grzechy byłoby zgodne z wolą Założyciela Kościoła, który powiedział: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników” (Łk 5,31-32)?
Pan Jezus porównał swój Kościół do pola, na którym rośnie nie tylko szlachetna pszenica, ale i chwast (Mt 13,24-30). Przypowieść ta zawsze była rozumiana jako zachęta do miłosierdzia i cierpliwości wobec grzeszników w Kościele. Nie należy ich z niego usuwać, ale otoczyć troską i pomagać w nawróceniu. Dla grzeszników jest miejsce w Kościele. Jest też słowo pociechy, podniesienia na duchu, zachęty do poprawy życia. Chrystus w Kościele nie traktuje grzeszników jako wrogów, ale jako potrzebujących pomocy. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i potrzebujemy miłosierdzia i przebaczenia Bożego. Wszyscy też – w duchu ewangelicznego braterstwa i solidarności – winniśmy wspierać się nawzajem w walce z naszymi słabościami i grzechami, pomagać sobie w ciągłym powstawaniu z upadków i trwaniu w łasce Chrystusa. Przypomina o tym św. Paweł: „Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie. Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu. Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce” (Rz 6,8-14).
Widzimy zatem, że nie chodzi wcale o pobłażliwość wobec grzechów członków Kościoła, ani tym bardziej o ich akceptację lub usprawiedliwienie. Otwarcie się Kościoła na grzeszników jest wezwaniem do nawrócenia oraz wypełnieniem mesjańskiej misji Chrystusa, który: „Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi” (Mt 12,19-20).
Jeszcze jedno, ważne dopowiedzenie: zazwyczaj, mówiąc o grzesznikach w Kościele, o grzeszności Kościoła, wskazujemy na innych. Ci „grzesznicy”, których potępiamy jako plamę na świętości Kościoła, to inni. Czasami stanowią anonimowy tłum wiernych, „którzy modlą się pod figurą, a…”, „ci, którzy chodzą do kościoła i wysiadują codziennie w ławce”, „ci, którzy działają w parafii”. Czasami „grzesznicy”, którzy nas irytują mają twarz naszych bliskich, kogoś z rodziny, sąsiadki lub sąsiada, proboszcza i organisty… Nie trudno dostrzec stronniczość w sporządzaniu prywatnych list grzeszników, przez których Kościół traci na wiarygodności. Mówiąc o grzechach Kościoła nie myślimy o sobie i swoim postępowaniu, wierze, obojętności lub gorliwości. Oskarżając Kościół o takie czy inne przywary zapominamy o sobie, o tym, ze i my należymy do tej społeczności oraz że od naszej świętości zależy w pewnym stopniu jego świętość. Czyż nie powinniśmy częściej medytować nad słowami Jezusa: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata” (Mt 7,1-5).
3. Drzewo rodzące owoce świętości
„Nie ma na ziemi Kościoła idealnego, złożonego z ludzi bezgrzesznych i nieomylnych. Pomimo wszystkich słabości, historycznych niedomagań i błędów Kościół, choć podzielony i często sprzeniewierzający się woli Chrystusa, trwa przez wieki jako znak wierności i dobroci Boga. Jest ojczyzną duchową wierzących, w której wyrastamy i od której tak wiele dobra otrzymujemy dla własnego życia” (W. Hryniewicz, Credo. Symbol naszej wiary, Kraków Znak 2009, str. 224). Pomimo wszystkich ograniczeń, ludzkiej słabości i grzechów tych, którzy stanowią Kościół jest on wspólnotą świętą, żyjącą ideałem świętości i mogącą pochlubić się jej owocami. Przywódcom żydowskim, którzy chlubili się pochodzeniem od Abrahama, a odmawiali Chrystusowi posłuszeństwa w wierze, Jezus opowiedział przypowieść o drzewie rodzącym dobre owoce, którą możemy odnieść do Kościoła. „Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują. Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach” (Mt 7,14-20).
Kościół jest drzewem, które nieustannie wydaje owoce świętości. Historię Kościoła piszą bohaterowie wiary – święci i błogosławieni. Możemy ich spotkać we wszystkich okresach istnienia Kościoła, pod każdą szerokością geograficzną i w każdym miejscu. Kościół chlubi się świętymi.
Wśród świętych liczną grupę stanowią męczennicy. To ci, którzy oddali swe życie w obronie wiary. Męczennicy uświęcili początki Kościoła. To nieugięci świadkowie wiary, którzy w imię wierności Chrystusowi wyrzekli się nawet swego życia ziemskiego. Wśród męczenników są Apostołowie i ich współpracownicy, bardzo często biskupi, którzy zakładali wspólnoty chrześcijańskie, misjonarze. Także nasza Ojczyzna ma swoich męczenników, których ofiara z życia pomogła zakorzenić się chrześcijaństwu na naszych ziemiach. Św. Wojciech, św. Stanisław, św. Pięciu Braci Polskich, św. Brunon z Kwerfurtu, św. Męczennicy Sandomierscy, to imiona niektórych tylko świadków Chrystusa w Polsce. Także nasza diecezja ma swoich męczenników za wiarę.
Miliony chrześcijan poniosły śmierć w pierwszych trzech wiekach prześladowań ze strony Żydów i pogan. Myliłby się jednak ten, kto uważałby, że męczeństwo chrześcijan miało miejsce jedynie w początkach Kościoła. Również w późniejszych wiekach Kościół cierpiał prześladowania, spotykał się z wrogością i był niszczony. Dość wspomnieć czasy rewolucji francuskiej, rewolucji bolszewickiej w Rosji, masońskie prześladowania chrześcijaństwa w Portugalii czy Meksyku.
Tysiące katolików wolało umrzeć, aniżeli zaprzeć się wiary. Prześladowania nie ustały w czasach nam współczesnych. Dzisiaj katolicy są prześladowani w krajach muzułmańskich w Afryce. Wyznawanie wiary w Chrystusa wiąże się z szykanami, dyskryminacją i niesprawiedliwym traktowaniem, a nawet śmiercią w krajach azjatyckich, gdzie władzę sprawują muzułmanie i hinduiści. Także w Europie dostrzegamy wzrost chrystianofobii – uprzedzeń i wrogości wobec wszystkiego, co chrześcijańskie.
Drugą wspaniałą grupą świętych są wyznawcy. To świeci i błogosławieni, którzy całym swoim życiem dali świadectwo wierności Chrystusowi i umiłowania Jego Ewangelii. Wśród nich są biskupi i kapłani, siostry zakonne i osoby świeckie. Są tacy, którzy oddawali się wyłącznie umartwieniu, postom i uczynkom pokutnym, heroicznie wręcz prowadząc ascetyczny tryb życia. Niektórzy z nich całkowicie rezygnowali z przyjemności życia, usuwali się na pustynię, by pogrążyć się w kontemplacji tajemnic Bożych i pokutować za świat.
Pokaźną grupę wśród wyznawców stanowią ci, którzy pełnili dzieła miłosierdzia, całe swoje życie ofiarowawszy ubogim i potrzebującym pomocy. Dają oni przykład niestrudzonej miłości bliźniego. Święci ci nie tylko sami prowadzili działalność charytatywno-opiekuńczą, ale często gromadzili wokół siebie uczniów, którzy tworzyli wspólnoty zakonne. Każda z nich miała swój charyzmat – zajmowała się określoną grupą potrzebujących, np. chorymi, sierotami, bezdomnymi. Święci ci ukazują piękno służby Chrystusowi w bliźnich. Wśród wyznawców spotykamy także świętych małżonków. Ukazują oni związek małżeński jako komunię miłujących się osób i drogę do nieba. Uczą miłości do najbliższych w małżeństwie i rodzinie, której fundamentem jest miłość do Chrystusa i Jego Kościoła.
Do świętości można dojrzeć w każdym wieku, o czym świadczy fakt, że wśród męczenników i wyznawców spotykamy osoby w różnym wieku, także dzieci i młodzież. Świętość jest możliwa bez względu na wiek, płeć, pochodzenie czy też posiadane wykształcenie, majątek lub inne przymioty osobiste. Jest ona sprawą serca oddanego Bogu, pragnącego komunii z Nim i dążącego do niej.
4. Czy chcesz zostać świętym?
Chrystus, posługując się obrazem winnego krzewu i latorośli odsłonił przed uczniami tajemnicę Kościoła i jego świętości (J 15,1-16).
Świętość jest zjednoczeniem z Chrystusem. Nikt nie może zostać świętym o własnych siłach. Sobór Watykański II przypomniał, że zrealizować powołanie do świętości najłatwiej jest we wspólnocie. Świętość jest darem, łaską Chrystusa, obdarzającego nią swoich uczniów w Kościele i poprzez niego. To bardziej owoc działania w sercach wierzących Ducha Świętego Uświęciciela, niż pracy człowieka, jego decyzji i wyborów. Świętość jest konsekwencją poddania się kierownictwu Chrystusa. By w niej wzrastać potrzebujemy wspólnoty, która nas podtrzyma, podzieli się z nami dobrami duchowymi, a jeśli to konieczne naprostuje nasze myślenie i działanie, pobudzając do nawrócenia.
Gdy pytamy się o świętość Kościoła właściwie pytamy o naszą świętość. O to, jakie duchowe wartości wnosimy do tej wspólnoty. Pytamy również, czy na serio traktujemy nasze zobowiązania chrzcielne? Na ile są one programem naszego życia?
Do nas również zwraca się św. Paweł: „A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe. Mocą bowiem łaski, jaka została mi dana, mówię każdemu z was: Niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy, lecz niech sądzi o sobie trzeźwo – według miary, jaką Bóg każdemu w wierze wyznaczył. Jak bowiem w jednym ciele mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność – podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami. Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary: bądź dar proroctwa – do stosowania zgodnie z wiarą; bądź to urząd diakona – dla wykonywania czynności diakońskich; bądź urząd nauczyciela – dla wypełniania czynności nauczycielskich; bądź dar upominania – dla karcenia. Kto zajmuje się rozdawaniem, niech to czyni ze szczodrobliwością; kto jest przełożonym, niech działa z gorliwością; kto pełni uczynki miłosierdzia, niech to czyni ochoczo. Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie” (Rz 12,1-10).
opr. ks. prałat Zbigniew Sobolewski