Kościół domowy – listopad

KATECHEZA LISTOPAD – KOŚCIÓŁ DOMOWY
Rozważając tajemnicę Kościoła nie sposób pominąć jego rodzinnego charakteru. Kościół jest rodziną Bożą, wspólnotą uczniów, powiązanych ze sobą więzami wiary i miłości. Jego najmniejszą cząstkę stanowi rodzina, już od starożytności nazywana Ecclesia domestica – Kościołem domowym. Kościół z wielką troską podchodzi do spraw małżeństwa i rodziny. Miłość małżeńska jest częstym tematem nauczania, a duszpasterstwo małżeństw i rodzin stanowi jedno z najważniejszych zadań diecezji i parafii. „W obecnym momencie historycznym, gdy rodzina jest przedmiotem ataków ze strony licznych sił, które chciałyby ją zniszczyć lub przynajmniej zniekształcić, Kościół jest świadom tego, że dobro społeczeństwa, i jego własne, związane jest z dobrem rodziny, czuje silniej i w sposób bardziej wiążący swoje posłannictwo głoszenia wszystkim zamysłu Bożego dotyczącego małżeństwa i rodziny, zapewniając im pełną żywotność, rozwój ludzki i chrześcijański oraz przyczyniając się w ten sposób do odnowy społeczeństwa i Ludu Bożego” (Familiaris consortio nr 3).

1. Kościół i rodzina współczesna
Obecnie dużo mówi się o kryzysie małżeństwa i rodziny. Rzeczywiście te dwie podstawowe wspólnoty stoją w obliczu wielu zagrożeń. Można je analizować z punktu widzenia ekonomii, socjologii, psychologii, a także religii. Mają one charakter zewnętrzny, jak i wewnętrzny. Kościół jest jedyną instytucją życia społecznego, która rozumiejąc wkład rodziny w dobro całej społeczności ludzkiej, nieustannie walczy z zagrożeniami, jakie ją niszczą lub osłabiają.
W czym przejawia się kryzys współczesnego małżeństwa?
Jednym z najbardziej niepokojących zjawisk, jakie obserwujemy w ostatnich dziesięcioleciach jest postępująca erozja samego pojęcia związku małżeńskiego i rodziny. Nowa ideologia gender oraz nachalna promocja związków partnerskich, związków homoseksualnych i nieformalnych, sprawiły, że w świadomości społecznej zaczyna rozmywać się prawda o małżeństwie jako nierozerwalnej i wyłącznej więzi kobiety i mężczyzny. Taki związek często w mediach określany jest jako „tradycyjny”, „konserwatywny” i przeciwstawiany „nowoczesnym” relacjom z ducha i natury niechrześcijańskim. Nie odwołują się one do prawa naturalnego (związki homoseksualne) lub stanowionego (tzw. wolne związki), ale opierają na subiektywnej woli i potrzebach osób je tworzących.
Tradycyjne małżeństwo – jedyne, które Kościół w świetle Objawienia Bożego uznaje za sakramentalne, nie znajduje zbyt wielu sojuszników w mediach liberalno-lewicowych, które by broniły jego szczególnej pozycji. Także władze państwowe wielu krajów europejskich nie dbają o interesy małżeństw i rodzin. Niektóre parlamenty wyraziły gotowość zaakceptowania postulatów mniejszości seksualnych, pragnących zrównania prawnego związków partnerskich, związków homoseksualnych i jakichkolwiek innych, z małżeństwem. W praktyce oznacza to, że nie dbają o małżeństwo i rodzinę w jej naturalnym kształcie, ale popierają eksperymenty, służące wyłącznie interesom mniejszości seksualnych. By uniknąć oskarżeń o dyskryminację, władze państwowe bezkrytycznie realizują postulaty lobby homoseksualnego i radykalnych środowisk feministyczno-lewicowych, podkopując fundamenty małżeństwa i rodziny. By uniknąć zarzutu dyskryminacji mniejszości ignorują wolę większość obywateli. Było to widoczne niedawno we Francji, gdzie pomimo silnego oporu społecznego prezydent zaakceptował nowe modele związków. Następnym krokiem będzie legalizacja adopcji przez pary homoseksualne oraz całkowita zmiana kształtu rodziny. Już dzisiaj widać to niebezpieczeństwo, chociażby w niektórych krajach Unii Europejskiej, gdzie pojęcie rodziny zostało zniekształcane poprzez odrzucenie pojęć „ojciec”, „matka” i zastąpienie ich określeniami typu „rodzic A”, „rodzic B”. W szkołach w Wielkiej Brytanii ukazując dzieciom wzorcowy model rodziny mówi się zarówno o takich wspólnotach, w których rodzicami są kobieta i mężczyzna, jak i dwaj mężczyźni lub dwie kobiety. Prawda o małżeństwie i rodzinie zostaje w ten sposób zaciemniona i zniekształcona. Dzieci uczą się, że różne związki są małżeństwem.
Niektórzy za rodzinę uznają każdą grupę osób, a nawet zwierząt, którzy żyją razem. W różnych programach publicystycznych można spotkać się z pojęciem adopcji w odniesieniu do zwierząt. Niektórzy traktują zwierzęta jako pełnoprawnych członków rodziny. Kot, pies czy papuga są traktowani jak dzieci i pozostali członkowie rodziny.
Innym niebezpieczeństwem, które grozi współczesnemu małżeństwu i rodzinie jest zagubienie ich religijnego charakteru. Sekularyzacja zagraża wielu dziedzinom życia, także małżeństwu. Polega ona na tym, że wierni postrzegają małżeństwo wyłącznie jako kontrakt zawarty pomiędzy dwiema osobami. Dla niektórych małżeństwo jest sprawą czysto ludzką: dwoje ludzi podejmuje decyzję o wspólnym życiu i tworzą małżeństwo. Także chrześcijanie zapominają o tym, że jest to kontrakt, związek o charakterze religijnym. Stanowi jeden z sakramentów świętych, które Chrystus ustanowił, aby były źródłem łaski uświęcającej. Małżeństwo, chociaż tworzą je ludzie, zostało ustanowione przez Boga. Jest związkiem życia i miłości, którego Bóg zapragnął dla pary ludzkiej. On wyznaczył mu cele i określił jego kształt. Dla chrześcijan to coś więcej, aniżeli konsekwencja ustaleń i woli dwojga kochających się osób. W tym związku jest miejsce dla trzeciego – Chrystusa, który pragnie błogosławić małżonkom i wspierać ich w realizacji zadań małżeńskich.
Skutkiem zapomnienia o sakramentalnym charakterze małżeństwa lub jego zanegowania jest wzrost rozwodów. Stanowią one plagę społeczną, z którą nikt, poza Kościołem nie próbuje walczyć. Co więcej: niektórzy promują rozwody jako przejaw nowoczesności, otwartości i wolności. Starają się nawet dowodzić, że są one zjawiskiem pozytywnym, godnym popierania.
Małżeństwo jest drogą uświęcania obojga małżonków. To zadanie bywa także zapomniane lub lekceważone. Kościół, zwłaszcza za pontyfikatu Jana Pawła II, bardzo mocno akcentował prawdę o tym, że małżonkowie winni wspierać się w dziele komunii z Bogiem. Ich celem jest świętość w małżeństwie, a nie pomimo niego. Temu służyły beatyfikacje świętych małżonków. Kościół przekonuje, że małżeństwo to związek, którego cele nie wyznaczają wyłącznie potrzeby fizyczne, psychiczne i duchowe. Chodzi w nim o szczęście rozumiane integralnie: szczęśliwe życie na ziemi oraz w niebie.

2. Kościół w miniaturze
Określenie rodziny jako Kościoła domowego wywodzi się z tradycji wczesnochrześcijańskiej i jest głęboko zakorzenione w Piśmie Świętym. Upowszechnił je Sobór Watykański II, a bł. Jan Paweł II chętnie się nim posługiwał, gdyż ten obraz rodziny przedstawia zarazem najważniejsze elementy Kościoła. Wyrażenie to ma swe źródło w słowie Bożym. Dzieje Apostolskie mówią o rodzinach chrześcijańskich, które były pierwszymi wspólnotami ewangelizacyjnymi Kościoła oraz miejscami kultu Bożego. Rodziny setnika Korneliusza (zob. Dz 10,24-48), Akwili i Pryscylli (zob. Dz 18,1-26) litościwej Tabity (zob. Dz 9,36) odegrały wielką rolę w szerzeniu chrześcijaństwa. Św. Paweł wspomina je z wdzięcznością.
Św. Łukasz w Dziejach Apostolskich kilkakrotnie pisze, że „cały dom” nawracał się i przyjmował chrzest. Przykładem tego są: Lidia (zob. Dz 16,15), dozorca strzegący Pawła w Filippi (zob. Dz 16,31), Kryspus – przełożony synagogi w Koryncie (zob. Dz 18,18). „Dom” oznacza rodzinę ze służbą, krewnymi i przyjaciółmi (zob. Dz 10,24). Nawrócone rodziły gościły u siebie Apostołów oraz stawały się miejscem spotkań modlitewnych powstającej wspólnoty. W nich była głoszona Ewangelia i dokonywało się przygotowanie katechumenów do przyjęcia chrztu. Dzieje Apostolskie wspominają, że w „domu Marii”, matki Jana zwanego Markiem, „zebrało się wielu na modlitwie” (Dz 12,12). Inny list św. Pawła wymieniał „Kościół w domu” Filemona (Flm 1,2). Zawsze chodziło o Kościół pojęty jako zgromadzenie, zebranie wiernych.
Pierwszym rodzinnym ośrodkiem ewangelizacji w Europie była rodzina Lidii w Filippi, u której zatrzymał się św. Paweł (zob. Dz 16,14-15). Dla włączenia pogan do Kościoła wielkie znaczenie miało nawrócenie Korneliusza i jego bliskich (zob. Dz 10,1-11,18).
W Nowym Testamencie Kościół (łac. Ecclesia) jest zgromadzeniem wspólnoty wiernych, którzy wspólnie wielbią Boga (zob. Dz 15,22; 1 Kor 11,48; 14,4;), społecznością chrześcijan, spotykających się w domach niektórych z nich na służbę Bożą (zob. Rz 16,5; Kol 4,15). Kościołem nazywa się chrześcijan żyjących w konkretnym mieście (zob. Rz 16,1; Dz 11,42; Kol 4,16). W najszerszym znaczeniu Ecclesia oznacza całą wspólnotę wierzących w Chrystusa (por. Mt 16,18; 1 Kor 10,32; Ga 1,13; Ef 1,22; Flp 3,6; Kol 1,18; 1 Tm 3,15). Kościół pierwotny rozrastał się i zdobywał dla Chrystusa świat dzięki rodzinom żydowskim, greckim, rzymskim i poprzez nie. Dawały one wspaniałe świadectwo wiary i miłości. Pociągały do Ewangelii autentyzmem swego życia i heroizmem wierności Bogu. Stanowiły małe, ale prężne wspólnoty misyjne.
Pojęcie Kościoła domowego (łac. Ecclesia domestica) było szczególnie drogie św. Janowi Chryzostomowi (zm. 407 r.) na Wschodzie i św. Augustynowi (zm. 430) na Zachodzie.
Św. Jan pouczał małżonków, że ich dom jest małym Kościołem (łac. domus enim et parva Ecclesia”. Jako przykład do naśladowania stawiał apostolski zapał Pryscylli i Akwili, którzy pomagali św. Pawłowi. Ci gorliwi i prości małżonkowie z narażeniem życia bronili Apostoła. Małżonkowie wspierali nauczaniem, gorliwością i modlitwą „wszystkie Kościoły wywodzące się z pogan” (Rz 16,4). Pomimo skromnych możliwości materialnych Pryscylla i Akwila ubogacili Kościół swoim ofiarnym zaangażowaniem w służbę Ewangelii. Nie przeszkodziły im w tym obowiązki rodzinne, praca zawodowa ani obawy przed prześladowaniami.
Z kolei św. Augustyn określał ojców mianem biskupów i apelował do nich: „Bądźcie naszymi zastępcami w waszych domach. Biskup to ten, który strzeże, nadzoruje, czuwa, jest pełen świętości. Każdy z was w swoim domu, którego jest głową, powinien się uważać za spełniającego funkcję biskupa, by czuwać nad wiarą tych, którzy są poddani, po to, by nikt nie popadł w herezję, ani jego żona, ani syn, ani córka, ani sługa, ponieważ zostali odkupieni za wielką cenę”.
Potem pojęcie Kościoła domowego zanika na długi okres. Powróciło za sprawą protestantyzmu, który akcentował rolę ojca rodziny jako głosiciela słowa Bożego oraz przewodniczącego rodzinnej modlitwie.
Sobór Watykański II, nawiązując do obietnicy Chrystusa: „Gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię Moje, tam ja jestem pośród nich” (Mt 18,20) nazywał rodzinę domowym sanktuarium Kościoła (DA 11) oraz Kościołem domowym (KK 11). Widział w niej wypełnienie tej obietnicy. Ojcowie Soboru podkreślali wspólnotowy charakter małżeństwa i rodziny zachęcając korzystania z sakramentów i do przeżywania wiary wszystkich jej członków.
Papież Jan Paweł II nazwał rodzinę Kościołem w miniaturze (Familiaris consortio nr 49).

3. Funkcja kapłańska, prorocka i królewska
Kościół, na wzór Chrystusa, spełnia funkcję prorocką, kapłańską i królewską. To samo można powiedzieć o Kościele domowym.
Według papieża Jana Pawła II rodzina chrześcijańska wypełnia funkcję prorocką otwierając się na słowo Boże i głosząc je (Familiaris consortio nr 51). W niej kształtuje się wiara jej członków poprzez szczodre dzielenie się nią.
Obowiązek głoszenia Ewangelii spoczywa przede wszystkim na rodzicach, którzy są jej pierwszymi zwiastunami wobec swych dzieci.
Rodzina chrześcijańska pełni funkcję kapłańską przede wszystkim oddając Bogu chwałę poprzez wspólna modlitwę, uczestnicząc wspólnie w liturgii i przyjmując sakramenty święte oraz składając Bogu wspólnie ofiary. „Także rodzina chrześcijańska jest włączona w Kościół, lud kapłański: poprzez sakrament małżeństwa, z którego wyrasta i z którego czerpie pokarm, jest stale ożywiana przez Chrystusa Pana i przez Niego wzywana i zobowiązana do dialogu z Bogiem poprzez życie sakramentalne, ofiarę życia i modlitwę.
Jest to zadanie kapłańskie, które rodzina może i powinna spełniać w wewnętrznej komunii z całym Kościołem poprzez codzienną rzeczywistość życia małżeńskiego i rodzinnego: w ten sposób rodzina chrześcijańska jest wezwana do uświęcania siebie i do uświęcania wspólnoty kościelnej i świata” (Familiaris consortio nr 55).
Rodzina zostaje zakorzeniona w Kościele jako ludzie kapłańskim – poprzez sakramenty chrztu i małżeństwa staje się małą wspólnotą kapłańską. Rodzina wyraża siebie jako wspólnotę wiary poprzez wspólne przeżywanie świąt religijnych i uroczystości rodzinnych. Różne zwyczaje pielęgnowane w domach, składające się na liturgię Kościoła domowego w sposób naturalny przypominają nam o obecności Boga w rodzinie i pomagają ją przeżyć.
Rodzina wypełnia trzecią – królewską funkcję Chrystusa i Kościoła. „Tak jak Chrystus sprawuje swoją władzę królewską oddając się na służbę ludzi, tak chrześcijanin znajduje autentyczny sens własnego udziału w królewskości swego Pana, uczestnicząc w Jego duchu i w postawie służby człowiekowi: „Tej władzy udzielił uczniom, aby i oni posiedli stan królewskiej wolności i przez zaparcie się siebie oraz przez życie święte pokonywali w sobie samych panowanie grzechu (por. Rz 6,12); co więcej, aby służąc Chrystusowi w bliźnich, przywodzili również braci swoich pokorą i cierpliwością do Króla, któremu służyć — znaczy panować. Albowiem Pan również za pośrednictwem wiernych świeckich pragnie rozszerzać królestwo swoje, mianowicie królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju; a w królestwie tym także stworzenie wyzwolone zostanie z niewoli skażenia na wolność chwały synów Bożych (por. Rz 8,21)” (Familiaris consortio nr 63).

4. Powołani, by dawać świadectwo
Pomiędzy ślubem a sakramentem chrztu istnieje pewna analogia. W sakramencie chrztu katechumen staje się świątynią Bożą. Zostaje konsekrowany, ustanowiony dzieckiem Bożym i wchodzi do wielkiej Bożej rodziny – Kościoła. W momencie składania ślubów małżeńskich Chrystus czyni budowniczymi Kościoła domowego, w którym pragnie sam zamieszkać.
Żona i mąż są wybrani, by jako wspólnota małżeńska stawać się świątynią Bożą, a ich związek ma być sakramentem – znakiem miłości Chrystusa do Kościoła (zob. Ef 5,25-29). Bycie Kościołem domowym oznacza, że Bóg będzie na pierwszym miejscu w sercach wszystkich domowników. Przypomniał o tym Pan Jezus: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37). Święty Łukasz wkłada w usta Jezusa słowa jeszcze dosadniejsze: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem” (Łk 14,26). Słowa te, nie są wezwaniem do zaniedbania lub wyrzeczenia się więzi małżeńskich i rodzinnej miłości. Jezus upomina się o to, by uczniowie postawili miłość do Niego na pierwszym miejscu. Chce, by kochali Go nade wszystko. Czemu służy ta pretensja Jezusa do wyłącznej i największej miłości? Czy jest to zaborcze i egoistyczne żądanie? Z pewnością nie! Chrystus pragnie, aby uczniowie postawili Go na pierwszym miejscu w swoim sercu, ponieważ wie, że w ten sposób oczyści, uszlachetni i pomnoży ich miłość do innych, w tym do członków rodziny. Miłość do Chrystusa nie przekreśla miłości do najbliższych. Nie jest miłością rywalizującą, niszczącą lub rozrywającą więzi rodzinne. Jeśli kochamy naszych bliskich w Bogu, patrząc na nich przez pryzmat miłości do Boga, niejako w tej miłości ich zanurzając, możemy być pewni, że nasza miłość do najbliższych nie poniesie uszczerbku. Przeciwnie. Miłość do Boga wzmocni ją.
Małżonkowie winni zatem kochać siebie nawzajem oraz swoje dzieci Bożą miłością. Wyrazi się ona w rozumnej trosce nie tylko o dobro doczesne, ale i wieczne wszystkich członków rodziny. Jeśli miłość małżeńska będzie odwzorowaniem miłości Bożej, a Chrystus znajdzie godne miejsce w domu rodzinnym, z pewnością taki dom stanie się miejscem szczęśliwym, w którym wszyscy domownicy będą pragnęli przebywać. Da im poczucie bezpieczeństwa, a we wzajemnej bliskości znajdą radość i pokój. Uchroni to ich przed wieloma błędami i pomoże przetrwać nie jeden kryzys.
W Kościele domowym – rodzice winni zatroszczyć się o poszanowanie prawa Bożego. Jest ona miejscem kształtowania postaw moralnych, zbudowanych na fundamencie wiary. Trzeba, aby rodzice sami zachowywali Dekalog i uczyli szacunku dla Bożych przykazań swoich bliskich. Chrześcijańska rodzina nie powinna być miejscem, w którym króluje niepodzielnie grzech. Pijaństwo, kłamstwo, ustawiczne kłótnie, nieuczciwość, wyuzdanie, przekleństwa nie są na miejscu w domu – w rodzinie, która świadomie wierzy w Chrystusa.
Pomoc w ukształtowaniu prawego sumienia jest jednym z najcenniejszych darów, jaki rodzice mogą ofiarować swym dzieciom. Nie powinni zatem bać się stawiania sobie i im wymagań. Byłoby czymś nierozsądnym i szkodliwym, gdyby rodzice nie uczyli dzieci zasad sprawiedliwości i miłości, zrodzonych z posłuszeństwa Ewangelii. Gdyby przymykali oczy na grzechy i wady swych dzieci, licząc na to, że gdy dorosną, dokonają właściwych wyborów.
Kościół domowy – rodzina winien stać się dla wszystkich jej członków szkołą modlitwy. Nie może jej nigdy zabraknąć. Rodzice winni stale modlić się za swe dzieci oraz pomagać im w rozwijaniu umiejętności modlitwy. Jak to robić? Najlepiej przez osobisty przykład. W wielu domach praktykowany jest zwyczaj wspólnej, rodzinnej modlitwy. Nie jest łatwo uzgodnić harmonogram działań wszystkich członków rodziny, zwłaszcza gdy dzieci dorastają, a oboje rodzice pracują zawodowo. Modlitwa wspólnotowa pozytywnie oddziałuje na życie rodziny. Jest momentem umacniającym wzajemne więzi, pomaga rozwiązywać trudne problemy, usposabia do przebaczenia i pojednania. Jest pięknym wyrazem żywej miłości.
W wielu rodzinach rodzice pielęgnują zwyczaj błogosławienia swoich dzieci znakiem krzyża, gdy udają się na spoczynek lub wychodzą z domu. To bardzo ważny gest powierzenia dzieci Bożej Opatrzności.
Warto również zatrzymać się nad tym, że Kościół domowy – świątynia Boża jest miejsce składania duchowych ofiar. Miłość oznacza ofiarę to znaczy wyraża się w wierności, nawet wtedy, gdy trzeba zaprzeć się samego siebie, zrezygnować ze swoich racji, szukać kompromisu kosztem siebie samego, uczestniczyć w krzyżu osoby kochanej. Czasami miłość objawia się jako zgoda na uczestnictwo w chorobie jednego z członków rodziny, akceptacja trudnego charakteru żony lub męża, cierpliwe przebaczanie zawodów i niezasłużonych przykrości. Można Bogu złożyć w ofierze krzyż, jakim naznaczona jest małżeńska i rodzinna codzienność.
I ostatnia rzecz, jaką warto dostrzec: Kościół domowy jest miejscem świadectwa. Nie chodzi tutaj bynajmniej tylko o to, świadectwo wiary i miłości, którym rodzice budują wiarę swych dzieci. Chodzi raczej o to, że szczęśliwe małżeństwo i rodzina są Bożym znakiem dla Kościoła i społeczności. Przekonują o tym, że prawdziwa miłość istnieje. Jest możliwe szczęśliwe życie we wspólnocie.