luty

Strażnik Kościoła – to człowiek wierności.
Świętość – zaufanie Bogu i troska o życie wieczne bardziej niż o doczesne to postawa i odpowiedź na zło i trudności jakie spotykają człowieka wierzącego.
Dzisiaj często się mówi, że żyjemy w trudnych czasach. Trudnych do tego by być wiernym Panu Bogu, bo przecież tyle możemy mieć wątpliwości.
Warto postawić sobie pytanie: kiedy były lub kiedy nastaną te łatwe czasy, do tego, by być wiernym Bogu i drugiemu człowiekowi.
Każdy z nas, kto jest ze sobą szczery, rozumie że zawsze ma czas i możliwość to tego, by uczyć się wierności i męstwa, choć nie zawsze przychodzi to z łatwością.
Strażnik Kościoła, który chce naśladować swych patronów – czyli być wierny powinien przede wszystkim nauczyć się i być szczerym przed samym sobą.
Zmiany zachodzące w dzisiejszym świecie, a co za tym idzie i w naszym myśleniu i postrzeganiu rzeczywistości zmierzają coraz bardziej w kierunku ochrony swojego życia, zdania i godności oraz walki z wszelkiego rodzaju cierpieniem.
Podejmując formację na wzór męczenników z Pratulina, którzy byli wierni jesteśmy zaproszeni do nieustannego odkrywania piękna życia, codziennego zachwytu nim, po to byśmy zobaczyli jakim bogactwem może być dla nas Bóg – wiara i drugi człowiek.
Nasza epoka nie jest pozbawiona ludzi, którzy z całą pasją walczą o takie patrzenie. Nasi błogosławieni partoni – męczennicy z Pratulina są dla nas świadkami tego, jak przełamywać krąg przeciętności, jak zwyciężać zło dobrem, jak odnajdywać dobro i piękno, pomimo wszystkich degradacji, którym ulega ludzka cywilizacja.
Jeśli chcemy być strażnikami Kościoła to nieustannie musimy żyć prawdą, że Bóg daje człowieka człowiekowi. My sami jako Strażnicy musimy nauczyć się być wierni miłości.
Miłość małżeńska ma być realizowana w wierności która ze swej natury wymaga jedności i nierozerwalności osobowej wspólnoty, która obejmuje całe życie.
Ucząc się wierności należy pamiętać o pomocy, jaką otrzymujemy od Boga. On ma moc uszlachetniać ludzką miłość tak, byśmy nie szukali w niej tylko siebie, ale wspólnego dobra. Pomoc tę uzyskujemy poprzez życie sakramentalne, codzienną wierność złożonym obietnicom i wypełnianie obowiązków wynikających z realizowanego powołania.
Codzienna modlitwa, uczestnictwo w Eucharystii i życie sakramentami – to źródła łaski, które bywają mylnie odczytywane jako nużący obowiązek.
To Bóg jest Tym który daje, a ludzka pycha i lenistwo mogą stać się konkretną przeszkodą w otwieraniu się na Jego dary.
Płytkie zakorzenienie w wierze generuje wiele obaw i lęk przed składaniem ze swojego życia nawet najmniejszej ofiary.
By uniknąć poważnych i niszczących kryzysów w swoim życiu trzeba zacząć od dobrego rozeznania drogi powołania. Do czego jestem powołany? gdzie jest miejsce w tym życiu które jest takie a nie inne. Jaki plan i cel mi towarzyszy.
Odkrycie odpowiedzi na te pytania pozwoli zauważyć zaproszenie do tego, by czynić z życia piękny dar dla innych.
Jednak czasami współczesny człowiek da się wyprowadzić w manowce i wpada w pułapkę traktując swoje trudne doświadczenia czy niepowodzenia w relacjach z innymi i z Bogiem jako porażki.
Tymczasem często są to sytuacje wynikające ze zbyt wygórowanych oczekiwań, które nie mają wiele wspólnego z obiektywną oceną rzeczywistości i naszych możliwości.
Męczennicy Podlascy uczą nas w swoim przykładzie, że warto podejmować codzienny trud wierności Miłości, która pochodzi od Boga. Ona ma moc przemieniania naszego myślenia, oczyszczania naszych intencji oraz uwalniania od lęku przed angażowaniem się w relacje i składaniem ofiary ze swojego życia.
Dzisiaj Kościół potrzebuje ludzi, którzy będą wiernymi świadkami, którzy widzą dobro Kościoła i przyjmują miłość Boga.
Niech modlitwa do błogosławionego Onufrego Wasyluka, który będąc szczęśliwym małżonkiem oddał swoje życie dla ludzi a ponosząc śmierć męczeńską poświęcił je dla Boga będzie dla nas zachętą do pracy nad wiernością Bogu wyrażoną w poświęceniu się dla drugiego człowieka.