ELIASZ – prorok jak ogień
Prorok Eliasz to jedna z najbardziej fascynujących postaci Starego Testamentu – mąż płomiennej gorliwości, świadek Bożej mocy i narzędzie Bożego miłosierdzia. Imię Eliasz oznacza „moim Bogiem jest Jahwe” lub „Pan jest Bogiem”, co doskonale odzwierciedla życie proroka, który całym sercem walczył o uznanie jedynego prawdziwego Boga w narodzie wybranym. Eliasz jest wolny, odważny i nieugięty wobec możnych, takich jak Achab. Jest obrońcą słabych, jak Nabot i wdowa z Sarepty. Jego misja była nieustanną walką o wierność jedynemu Bogu w czasach, gdy król Achab i jego żona Izebel szerzyli kult Baala. Eliasz, ufając Bogu, doświadczał cudownych znaków: kruki karmiły go na pustkowiu, a wdowa z Sarepty, której pomógł, została obdarzona niewyczerpanym zapasem mąki i oliwy. Na górze Karmel dokonał wielkiego zwycięstwa nad prorokami pogańskiego bożka, ukazując, że tylko Pan jest prawdziwym Bogiem. Prześladowany przez Izebel, wycofał się na pustynię, gdzie pragnął śmierci. Bóg jednak dotknął go swoją cichą obecnością na górze Horeb, objawiając się nie w wichrze czy ogniu, lecz w łagodnym powiewie. Eliasz stał się później duchowym ojcem proroka Elizeusza, przekazując mu swoją misję. Jego życie zakończyło się w niezwykły sposób – nie umarł, lecz został wzięty do nieba na wozie ognistym, pozostając symbolem prorockiej wierności i gorliwości o chwałę Boga. Przyjrzymy się teraz kilku kluczowym wydarzeniom z jego życia, z których możemy nauczyć się zaufania Bogu w trudnościach, cierpieniu i zwątpieniu.
Eliasz nad potokiem Kerit
Eliasz sprawował swoją prorocką misję w Królestwie Północnym w IX wieku przed Chrystusem. Po śmierci Salomona doszło do podziału Izraela na dwa odrębne królestwa. Jego syn, Roboam, objął władzę nad Królestwem Południowym, natomiast Jeroboam został władcą Królestwa Północnego (por. 1Krl 12). W tym okresie coraz chętniej przyjmowano pogańskie obyczaje, a największe nasilenie tego zjawiska przypadło na czasy panowania Achaba. Król ten poślubił Izebel, córkę władcy Sydonu, co przyczyniło się do oficjalnego wprowadzenia kultu Baala do Izraela . Mimo że był to czas względnej stabilizacji i dobrobytu, a relacje z sąsiednimi narodami pozostawały pokojowe, stopniowo dochodziło do mieszania różnych tradycji religijnych.
Eliasz pojawia się na kartach Biblii nagle, jako prorok z Gileadu, który ogłasza królowi Achabowi wyrok Boży: „Na życie Pana, Boga Izraela, któremu służę! Nie będzie w tych latach ani rosy, ani deszczu, dopóki nie powiem” (1Krl 17, 1). Było to bezpośrednie wyzwanie rzucone kultowi Baala, którego czciła królowa Izebel i który uważany był za boga burz i urodzaju. Prorok ogłasza suszę, która miała pokazać, kto naprawdę rządzi światem. Po zapowiedzi suszy Bóg nakazuje Eliaszowi ukryć się nad potokiem Kerit, który leżał „naprzeciw Jordanu” (1Krl 17, 3) . To odosobnienie miało umocnić go w wierze i przygotować do przyszłych wyzwań. Bóg zapewnia Eliaszowi pokarm w nadprzyrodzony sposób: „kruki przynosiły mu rano chleb i mięso wieczorem, a wodę pijał z potoku” (1Krl 17, 6). Jest to niezwykły znak Bożej opieki, ponieważ kruki według Prawa Mojżeszowego są ptakami nieczystymi (Kpł 11, 15), a mimo to Bóg używa ich do realizacji swojego planu . Codzienne karmienie przypomina cud manny na pustyni – pokazuje, że Bóg troszczy się o swoje sługi. Eliasz, choć żyje w ciszy i samotności, doświadcza Bożej opieki. „Tak paradoksalnie zaczyna się misja Eliasza: jest prorokiem posłanym, by zbawić lud, lecz musi przebywać w ukryciu; przynosi słowo Boga, lecz teraz ukryty musi milczeć; zapowiada suszę w kraju, lecz pije wodę z potoku; musi stawić czoła królowi i wyjawić niegodziwość, lecz zostaje wysłany na pustynię, gdzie król nie może przybyć; jego słowo daje życie lub śmierć, lecz on żyje w posłuszeństwie, otrzymując życie jedynie od Boga […] Także my jesteśmy wezwani, by być prorokami, nosicielami słowa prawdy i przebaczenia, by żyć słowem Bożym i jego darami, często dziwnymi, nieoczekiwanymi, jak woda z potoku na pustyni czy chleb przynoszony przez kruki. Także nam, jak Eliaszowi, została powierzona misja do wypełnienia w imię wiary, bez szukania zabezpieczeń, by dotrzymać, również w imię braci, wierności Bogu i ogłaszać zbawienie” (B. Costacurta).
Nie wiemy, jak długo Eliasz przebywał nad potokiem Kerit, ale w tym czasie dwa razy dziennie był karmiony przez kruki i pił wodę ze strumienia. Było to doświadczenie jego duchowej pustyni. Przebywanie na pustyni nie jest komfortowe, ale może być bardzo korzystne dla naszego duchowego rozwoju. Zrobienie sobie przerwy na modlitwę w ciszy, adorację czy medytacje, może być błogosławieństwem w naszej pielgrzymce wiary, nawet jeśli wydaje się to stratą czasu.
W miarę upływu czasu poziom wody w strumieniu stale się obniża, co sprawia, że Eliaszowi coraz trudniej jest z niego pić. W końcu potok wysycha, ponieważ w ziemi nie było deszczu (1Krl 17, 7).
Historia Eliasza nad potokiem Kerit uczy nas kilku podstawowych prawd:
1) Bóg troszczy się o swoje sługi. Nawet w najtrudniejszych momentach życia, gdy wszystko wydaje się stracone, On zapewnia pomoc i opiekę.
2) Boża opatrzność działa w niekonwencjonalny sposób. Kruki, jako nieczyste ptaki, stają się narzędziem Bożego zaopatrzenia.
3) Posłuszeństwo słowu Bożemu prowadzi do błogosławieństwa. Eliasz ufa Bogu i podąża za Jego słowem, co prowadzi go przez kolejne etapy misji.
4) Czas samotności i próby przygotowuje do większej misji. Eliasz musiał przejść przez okres odosobnienia, by później odważnie stanąć przeciwko prorokom Baala na górze Karmel.
Eliasz i wdowa
Prorok, który ogłosił suszę, sam doświadcza jej skutków. Bóg jednak nie opuszcza Eliasza i wprowadza go w nowy etap misji u wdowy w Sarepcie, gdzie dokona kolejnego cudu (1Krl 17, 8-16). To niezwykłe, że Eliasz, który walczył z kultem Baala, zostaje posłany przez Boga do pogańskiego miasta Sydon, które było centrum bałwochwalstwa. Wdowa w Piśmie św. to postać o głębokiej symbolice, od obrazu słabości i bezbronności po symbol ludu Bożego i Kościoła. Jej znaczenie zależy od kontekstu, ale często odgrywa kluczową rolę w ukazywaniu Bożej opieki, sprawiedliwości i miłosierdzia. W starożytnym Izraelu wdowy należały do grupy najbardziej bezbronnych osób – nie miały męża, który by je utrzymywał, a prawo dziedziczenia często działało na ich niekorzyść. Z tej racji Bóg określa się jako obrońca i opiekun wdów (Ps 68, 6).
Gdy Eliasz przybywa do Sarepty, spotyka ubogą wdowę, która właśnie zbiera drewno na ostatni posiłek dla siebie i swojego syna. Wtedy prorok prosi ją o wodę i chleb, a ona wyznaje, że ma tylko garść mąki i trochę oliwy. Mimo to Eliasz mówi: „Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i twemu synowi zrobisz potem” (1Krl 17, 13). Wdowa mogła pomyśleć, że to absurdalna prośba – nakarmić obcego proroka przed własnym dzieckiem? Ale Eliasz składa jej obietnicę od Boga: „Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię” (1Krl 17, 14). „Tak więc spotyka się dwoje ubogich. Eliasz jest pozbawiony wszystkiego, musiał nawet opuścić swoją kryjówkę przy potoku Kerit, jest bez domu, nie ma do kogo się udać, nie może liczyć na żadne wsparcie; wdowa należy do najbiedniejszych, bliska jest śmierci głodowej” (C.M. Martini). Kobieta jednak zaufała i wykonała polecenie proroka. W efekcie nie cierpiała głodu przez cały okres suszy. Wdowa miała przed sobą wybór: kierować się ludzkim rozsądkiem i zatrzymać ostatni posiłek dla siebie albo zaufać słowu Bożemu i oddać pokarm Eliaszowi. Postawiła na Boga i nie została zawiedziona. W Ewangelii Jezus przypomina tę historię w synagodze w Nazarecie: „Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo było zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy […], a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do wdowy w Sarepcie Sydońskiej” (Łk 4, 25-26). Wówczas ludzie w synagodze wpadli w szał i chcieli Go zabić. Jezus oznajmił im bowiem, że poganin (wdowa) może mieć większą wiarę niż wielu Izraelitów. To była obraza dla Jego słuchaczy. W naszym życiu także pojawiają się momenty, gdy plan Boga wydaje się nielogiczny, gdy jesteśmy wezwani do przebaczenia, do dzielenia się z innymi mimo własnych braków, do pójścia za powołaniem, które wydaje się trudne. Ta historia uczy nas, że Bóg nigdy nie zostawia bez opieki tych, którzy Mu ufają.
Wdowa z Sarepty nie była Izraelitką, należała do pogan. A jednak to właśnie ją Bóg wybrał, by ocalić Eliasza. To pokazuje, że Boża łaska nie jest ograniczona narodowością czy statusem społecznym. On wybiera kogo chce i działa tam, gdzie się tego nie spodziewamy. Może czasem Pan posyła nam „Eliasza” w osobie potrzebującego, prosząc, byśmy otworzyli serce i podzielili się z nim tym, co mamy?
Bóg obiecał, że mąka i oliwa się nie skończą – i tak się stało. On jest wierny swoim obietnicom. W życiu duchowym oznacza to, że jeśli naprawdę Mu zaufamy, nie zabraknie nam Jego łaski i błogosławieństwa. Może nie zawsze dostaniemy to, czego oczekujemy, ale otrzymamy to, czego naprawdę potrzebujemy.
Z tej historii możemy wyciągnąć kilka kluczowych lekcji:
1. Zaufanie wbrew ludzkiej logice. Wdowa była na skraju wyczerpania, ale zaufała Bożemu słowu, które Eliasz jej przekazał.
2. Boża obfitość w niedostatku. Dzięki jej wierze Bóg sprawił, że jej mąka i oliwa nie wyczerpały się przez cały okres suszy.
3. Posłuszeństwo otwiera drogę do cudów. Zarówno Eliasz, jak i wdowa działają w posłuszeństwie Bożemu słowu, co prowadzi do niezwykłych wydarzeń.
Losy wdowy i Eliasza splatają się jeszcze mocniej, gdy umiera jej syn. Choć mają zapewnione pożywienie, doświadczają teraz skrajnej rozłąki spowodowanej śmiercią dziecka. Zrozpaczona kobieta obarcza się winą i kieruje swoje oskarżenia w stronę proroka: „Czego ty, mężu Boży, chcesz ode mnie? Czy po to przyszedłeś do mnie, aby mi przypomnieć moją winę i przyprawić o śmierć mego syna?” (1Krl 17, 18). Jej słowa odzwierciedlają powszechne wówczas przekonanie, że śmierć dziecka jest konsekwencją grzechów przodków. „Wdowa w gniewie i żalu wyrzuca Eliaszowi swoją gorycz, postrzegając go jako przedstawiciela surowego Boga, który zamiast miłosierdzia wymierza sprawiedliwość i domaga się odpłaty” (B. Secondin).
Eliasz nie przyjmuje biernie śmierci chłopca. On zmaga się z Bożym wyrokiem, wołając: „O Panie, Boże mój! Czy nawet na wdowę, u której zamieszkałem, sprowadzasz nieszczęście, dopuszczając śmierć jej syna?” (1Krl 17, 20). To nie jest spokojna modlitwa. Przypomina raczej akt buntu i żarliwej interwencji. Eliasz rzuca wyzwanie Bożemu planowi, a potem trzykrotnie kładzie się na chłopcu, jakby chciał przekazać mu życie. To niezwykle intymny, niemal mistyczny gest. I oto dziecko powraca do życia. Jest to pierwsze wskrzeszenie w Biblii. Ale to nie tylko cud dla wdowy. To moment, w którym Eliasz odkrywa coś przełomowego: Bóg jest nie tylko Panem sprawiedliwości, ale także Bogiem życia i miłosierdzia. To doświadczenie może tłumaczyć, dlaczego później Eliasz staje się prorokiem, który do końca swoich dni broni Bożej obecności w Izraelu, ale jednocześnie uczy się, że Bóg działa nie tylko przez ogień i sąd, lecz także przez cichy powiew łagodnego głosu (1Krl 19, 12). Midrasz Bereszit Rabba mówi, że Eliasz został wysłany do wdowy, aby otworzyć się na Boże miłosierdzie. Przed tym wydarzeniem Eliasz był prorokiem surowym, ogłaszającym suszę jako karę dla Izraela (1Krl 17, 1). Pobyt u wdowy, która cierpi z powodu głodu, a potem śmierci syna, miał złagodzić jego charakter i nauczyć go współczucia. Eliasz dosłownie „oddał duszę” za chłopca. Nie tylko modlił się, ale w pewnym sensie przekazał mu życie, wykonując symboliczny gest, który przypominał ożywienie Adama przez Boga (Rdz 2, 7). To czyni z Eliasza proroka, który nie tylko ogłasza surowy sąd Boży nad niewiernymi, ale staje się narzędziem Bożego miłosierdzia. Midrasz sugeruje, że wdowa wcale nie oskarża Eliasza bezpodstawnie. W jej domu wcześniej nie było problemów, ale kiedy pojawił się prorok, jej grzechy wyszły na światło dzienne. Oznacza to, że obecność proroka może prowadzić do większej próby duchowej i konfrontacji z własną historią życia – coś, co w tradycji biblijnej nazywa się niszajon (próba wiary).
Wydarzenie to pokazuje, że:
1. Bóg jest Panem życia i śmierci. Wskrzeszenie chłopca jest znakiem Jego wszechmocy.
2. Eliasz jest człowiekiem żarliwej modlitwy. Nie działa własną mocą, ale pokornie zwraca się do Boga z błaganiem.
3. Wiara wdowy zostaje umocniona. To cudowne doświadczenie utwierdza ją w przekonaniu, że Eliasz jest prawdziwym prorokiem miłosiernego Boga.
W dzisiejszym świecie, pełnym niepewności i lęku, jesteśmy wezwani, by tak jak Eliasz i wdowa zawierzyć swoje życie Bogu, nawet jeśli sytuacja wydaje się beznadziejna. On potrafi zatroszczyć się o nasze potrzeby w nieoczekiwany sposób i pragnie, byśmy całkowicie Mu zaufali.
Eliasz i prorocy Baala
Eliasz wyzwał na pojedynek czterystu pięćdziesięciu proroków Baala i czterystu proroków Aszery, proponując jako miejsce starcia górę Karmel. Na początku zwrócił się do ludu, zachęcając do podjęcia decyzji, kto jest ich prawdziwym Bogiem: „Jak długo będziecie chwiać się na obie strony?” (1Krl 18, 21), odnosiło się do praktyk sakralnych Izraelitów, którzy czcili zarówno Boga, jak i Baala. Prorok oskarżył lud o brak zdecydowania i wzywał do jasnej, jednoznacznej deklaracji: „Jeżeli Jahwe jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!” (1Krl 18, 21). W podobnej sytuacji znaleźli się Izraelici wchodzący do ziemi obiecanej. Wówczas Jozue również wezwał naród wybrany do konkretnej decyzji wiary (Joz 24, 14-15). Izraelici odpowiedzieli zdecydowanie: „Panu, Bogu naszemu, chcemy służyć i głosu Jego chcemy słuchać” (Joz 24, 24). Natomiast wezwanie Eliasza spotkało się z milczeniem. Lud nie reagował na jego apel, pozostał chwiejmy, bojaźliwy, niezdolny do podjęcia decyzji: „Na to nie odpowiedzieli mu ani słowa” (1Krl 18, 21). W obliczu niepewności i strachu woleli czekać, nie zdając sobie sprawy z własnej niewierności ani zagubienia. Dobrobyt i skoncentrowanie na sobie sprawiły, że ich sumienia zostały uśpione.
Tymczasem Eliasz wzywa proroków Baala do konfrontacji. Mają przygotować ofiarę, a prawdziwy Bóg odpowie ogniem. Ten akt staje się kluczowym momentem w historii Izraela, pokazującym różnicę między fałszywym, martwym bożkiem, a żywym i wszechmogącym Bogiem. Prorocy Baala wpadają w ekstazę, krzyczą, tańczą, kaleczą się, by wywrzeć wpływ na swojego bożka, wierząc, że ich wysiłki wywołają skuteczną odpowiedź. W ten sposób ukazuje się fałszywa natura bożka, stworzonego przez człowieka jako narzędzie do manipulacji, coś, czym można kierować i na co można liczyć poprzez własną siłę. Kult bożka prowadzi do zamknięcia serca w egoizmie, zamiast otwierać je na miłość i bezinteresowny dar z siebie. Nawet w dramatycznym akcie samookaleczenia prorocy Baala nie potrafią zbliżyć się do prawdziwego Boga.
Eliasz zaś prosi Izraelitów, by zjednoczyli się z nim w modlitwie. Wznosi ołtarz z dwunastu kamieni, symbolizujących pokolenia Izraela, co przypomina o Bożym wybraniu i ciągłości historii zbawienia (1Krl 18, 31-33). Prorok zwraca się do Boga, by objawił się ludowi i ukazał swoją wierność jako Bóg Abrahama, Izaaka i Izraela (1Krl 18, 36). Ta modlitwa jest pełna wiary i pamięci o Bożych obietnicach. Eliasz ma świadomość, że za nim stoi Bóg wszechmogący. Dlatego składa ofiarę w wielkim zaufaniu i pokorze. „A wówczas spadł ogień od Pana i strawił żertwę i drwa oraz kamienie i muł, jak i też pochłonął wodę z rowu” (1Krl 18, 38). „Ogień z nieba jest zwycięstwem Boga nad innymi bóstwami. Jest też pieczęcią, która potwierdza, iż Eliasz jest prawdziwym prorokiem. Wobec tak oczywistej wygranej proroka Pańskiego, cały lud «padł na twarz, a potem rzekł: Naprawdę Pan jest Bogiem! Naprawdę Pan jest Bogiem!» (1Krl 18, 39). Eliasz mocny Duchem Pana wygrywa współzawodnictwo. Jego ceną był powrót Izraela do prawdziwej wiary (monoteizm) jak również życie proroka. Po wygranej lud nie był już niezdecydowany, chwiejny. Na rozkaz Eliasza wymordował wszystkich pogańskich proroków” (S. Biel).
To nie była tylko demonstracja Bożej potęgi, ale także wezwanie do prawdziwego nawrócenia, do oddania się wyłącznie Panu, który jest źródłem życia i zbawienia. Jednocześnie konfrontacja z prorokami Baala była pokazaniem, jak ludzie, oddając cześć fałszywym bożkom, wpadają w pułapkę bałwochwalstwa. Kult Baala, pełen gwałtownych rytuałów i samozniszczenia, staje się obrazem ludzkich wysiłków i pychy, przez które próbuje się zmusić bóstwo do odpowiedzi, podczas gdy prawdziwa modlitwa polega na zaufaniu i otwarciu się na wolę Boga.
Boża odpowiedź na modlitwę Eliasza, ogień, który nie tylko spala ofiarę, ale i pochłania wodę wokół ołtarza, jest spektakularnym potwierdzeniem Jego obecności i mocy. To zaproszenie do uznania absolutnej władzy jedynego Boga, wezwanie do całkowitego oddania się Jemu w miłości i wierze. To moment, w którym Izrael, po wielu latach błądzenia za fałszywymi bożkami, odnajduje swoją tożsamość i powraca do prawdziwego Boga.
Ta historia przypomina nam najpierw o pierwszym przykazaniu Dekalogu. „Tam gdzie Bóg znika z pola widzenia, człowiek popada w niewolę bałwochwalstwa, co potwierdziły w naszych czasach reżimy totalitarne i co potwierdzają również rozmaite formy nihilizmu, które uzależniają człowieka od bożków, od bałwochwalstwa; zniewalają go. Po drugie, podstawowym celem modlitwy jest nawrócenie: Boży ogień przemienia nasze serca, sprawia, że stajemy się zdolni zobaczyć Boga i w następstwie tego żyć po Bożemu i żyć dla innych […] Prawdziwym wielbieniem Boga jest zatem oddanie samego siebie Bogu i ludziom, prawdziwym wielbieniem jest miłość. Prawdziwe wielbienie Boga nie niszczy, ale odnawia, przemienia. Pewnie, że Boży ogień, ogień miłości pali, przemienia, oczyszcza, ale właśnie dzięki temu nie niszczy, lecz tworzy prawdę naszego bytu, stwarza na nowo nasze serce” (Benedykt XVI).
Modlitwa Eliasza na górze Karmel jest wymownym świadectwem wierności Boga, a także potwierdzeniem, że tylko On jest godzien czci i uwielbienia. Eliasz staje w obronie prawdziwej wiary, przypominając ludowi Izraela, że nie mogą służyć dwóm bogom. Boża odpowiedź na wołanie Eliasza pokazuje, że Bóg jest z nami i dla nas, gdy Jemu ufamy i wzywamy Jego imienia w szczerej modlitwie. Dla współczesnych chrześcijan historia Eliasza jest również zaproszeniem do wytrwałości w wierze i do wyzbycia się wszelkich form bałwochwalstwa. Zdarza się, że w naszym życiu pojawiają się różne bożki, które chcą przyciągnąć naszą uwagę i zawładnąć naszym sercem. Mogą to być różne przyjemności, niewłaściwe relacje, materializm, egoizm, pycha czy nieczystość. Ale prawdziwą siłę i życie można znaleźć tylko w Bogu, który jest wierny w każdej sytuacji. Eliasz zwyciężający proroków Baala to przykład odważnego głoszenia prawdy, stawania w obronie Boga i przeciwstawiania się fałszywym ideologiom. Wiara w Boga, który jest jedynym prawdziwym Panem, ma moc zmieniać życie, a cuda Boże są odpowiedzią na modlitwę pełną zaufania i wierności. Eliasz, stojąc samotnie przeciwko licznym prorokom Baala, zaświadcza, że Bóg zawsze jest większy niż wszelkie przeciwności.
Z tej historii możemy wyciągnąć kilka ważnych lekcji:
1. Wiara w moc Boga. Eliasz nie wahał się stanąć w obliczu całej armii proroków Baala, wiedząc, że Bóg jest potężny. To przypomnienie dla nas, że Bóg jest w stanie działać w sposób, który nie tylko przewyższa nasze wyobrażenia, ale także zmienia rzeczywistość.
2. Odwaga w obliczu przeciwności. Eliasz musiał zmierzyć się z potężną grupą proroków Baala, która cieszyła się poparciem królowej Izebel. Jednak nie bał się stanąć w prawdzie i przeciwstawić błędnym wierzeniom. Odwaga w wierze jest kluczowa dla naszych duchowych zwycięstw.
3. Moc modlitwy. Eliasz modlił się w prostych słowach, ale jego modlitwa była pełna wiary. Bóg odpowiedział na jego wołanie nie dlatego, że Eliasz mówił skomplikowane słowa, ale dlatego, że modlił się z czystym sercem i pełnym zaufaniem. Przykład Eliasza przypomina nam, że modlitwa jest kanałem, przez który Bóg może skutecznie działać w naszym życiu.
4. Boży czas i sposób działania. Eliasz wiedział, że odpowiedź Boga nadejdzie, choć cała sytuacja zdawała się być bardzo trudna. Bóg odpowiedział w swoim czasie i w sposób, który całkowicie wykluczył jakąkolwiek ludzką interwencję.
Kryzys Eliasza i droga na górę Horeb
Eliasz, wielki prorok Boży, którego życie było pełne cudów i znaków, doświadcza w pewnym momencie kryzysu i załamania. Po spektakularnym zwycięstwie nad prorokami Baala na górze Karmel, gdzie Bóg objawił swoją potęgę, Eliasz staje przed wyzwaniem ze strony królowej Izebel. To ona oznajmia mu, że ukarze go śmiercią . Prorok nie wytrzymuje presji i ucieka na pustynię. Ten duchowy mocarz, pełen wiary i odwagi, nagle staje się człowiekiem, który czuje się zupełnie samotny, bezsilny i wypalony. Zamiast czerpać radość z wcześniejszych doświadczeń, Eliasz przeżywa kryzys duchowy i egzystencjalny. Woła do Boga: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków” (1Krl 19, 4) . Jest to moment jego wewnętrznej pustki i rozpaczy. Do tej pory Eliasz działał jak prorok gniewu, który walczył z bałwochwalstwem za wszelką cenę, myślał, że spektakularne cuda nawrócą ludzi. Ale nic się nie zmieniło. Królowa chce go zabić, lud nadal się waha. Wydaje się, że Eliasz zrozumiał, że nie może przekroczyć ludzkiej kondycji, tak jak jego przodkowie. Musi zaakceptować, że świat zmienia się powoli i że Bóg działa inaczej, niż on to sobie wyobrażał i zaplanował.
Eliasz doskonale wie, że w tej chwili nie może liczyć na żadną ludzką pomoc. Każdy, kto odważyłby się wyciągnąć do niego rękę, naraża siebie i swoich bliskich na gniew królowej. Pozostaje więc zupełnie sam, bezsilny i pogrążony w rozpaczy. Prorok przeżywa głęboki kryzys – nie tylko zewnętrzny, ale i wewnętrzny. Wydaje mu się, że został całkowicie opuszczony, że nawet Bóg, któremu zawsze wiernie służył, nie jest w stanie mu pomóc. Przytłoczony tym uczuciem, odchodzi na pustynię, gdzie w samotności wypowiada gorzką modlitwę. Siada i szczerze błaga Boga, by zabrał go z tego świata, by śmierć przyniosła mu ulgę. Jego myśli stają się mroczne, nie widzi już żadnej nadziei. Czuje, że zawiódł – siebie, swoich przodków, a może nawet samego Boga. Wierzył, że jego misja ma sens, ale teraz wydaje mu się ona nie do udźwignięcia.
Jak to się dzieje, że człowiek prosi Boga o śmierć? Okazuje się, że takie modlitwy płyną z ludzkich serc także dzisiaj, zwłaszcza w obliczu skrajnego cierpienia i załamania. Zdarza się, że starsi ludzie, zmagając się z narastającą słabością i zależnością od innych, szepczą w samotności słowa błagania o szybki kres doczesnej drogi. Chroniczny ból, choroby wyniszczające ciało, psychikę i duszę sprawiają, że nawet głęboko wierzący mogą wołać do Boga, prosząc o ulgę, która – w ich przekonaniu – może nadejść jedynie poprzez śmierć. Dla takich osób codzienność staje się nie do zniesienia, a myśli o śmierci coraz śmielej wkradają się do umysłu. W takich momentach pomoc psychologiczna czy psychiatryczna staje się niezbędnym wsparciem. Bez nich ciemność mogłaby pochłonąć człowieka całkowicie, prowadząc nie tylko do modlitwy o śmierć, ale nawet do natrętnych myśli samobójczych.
Ile razy my sami dochodzimy do granic swoich sił i mamy ochotę powiedzieć Bogu: „Nie dam rady, to mnie przerasta”? To modlitwa człowieka, który czuje się osamotniony, pokonany i nie widzi sensu dalszej drogi. Ale zobaczmy, co robi Bóg: nie gani Eliasza, nie wyrzuca mu jego słabości. Zamiast tego posyła anioła, który przynosi mu chleb i wodę. Mówi: „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga” (1Krl 19, 7). Bóg nie odpowiada od razu na prośbę Eliasza o śmierć. Daje mu pokarm, który ma go umocnić. Gdy jesteśmy w kryzysie, Bóg najczęściej nie usuwa trudności, ale daje nam siłę, by iść dalej. Eliasz, pokrzepiony pokarmem przyniesionym przez anioła, idzie 40 dni i nocy na Górę Horeb – to ta sama góra, na której Mojżesz spotkał Boga. Życie Eliasza i etymologia słowa Horeb („spustoszenie”, „spalona ziemia”, „suchość”) splatają się w niezwykły sposób, odsłaniając duchowy sens jego drogi. Eliasz, wielki prorok ognia, sam doświadcza wypalenia – dosłownie i duchowo. Jego gorliwość zdaje się spopielać wszystko wokół, ale ostatecznie to on sam staje się pustkowiem – człowiekiem na granicy wytrzymałości, pełnym osamotnienia i poczucia porażki. Kiedy ucieka na Horeb, miejsce spustoszone i suche jak jego wnętrze, Bóg prowadzi go przez tę pustynię ducha, aby wypalić w nim ludzkie oczekiwania i przywrócić go do prawdziwej misji. Na Horebie Eliasz nie spotyka Boga w ogniu, trzęsieniu ziemi ani wichrze – symbolach potęgi, do których być może był przyzwyczajony. Zamiast tego Bóg objawia się w delikatnym powiewie – cichym, niemal niezauważalnym, ale pełnym mocy odnowy. Horeb, miejsce spustoszenia, staje się dla Eliasza przestrzenią największej bliskości z Panem. Tam, gdzie wydaje się, że nie ma już nic, rodzi się nowe życie. Tak jak ziemia może wydawać się jałowa, ale skrywa w sobie ukryte źródła, tak i dusza Eliasza musi przejść przez pustkę, by zmierzyć się z misterium Boga, którego nie można posiąść ani kontrolować – można Go tylko słuchać.
Eliasz czuje się jedynym sprawiedliwym, samotnym wojownikiem, ostatnim obrońcą Boga. Ale Bóg chce go czegoś nauczyć. Objawia się nie w wichrze, nie w trzęsieniu ziemi, nie w ogniu, lecz w „szmerze łagodnego powiewu” (1Krl 19, 12). To moment przełomowy w jego życiu. Eliasz musi umrzeć dla swojej wizji Boga jako Boga spektakularnych cudów i sądu. Na Horebie umiera jego stare myślenie: przekonanie, że wszystko zależy od niego, że musi walczyć sam, że liczy się tylko siła Bożego gniewu. Rodzi się tam nowy Eliasz, człowiek zdolny słuchać Boga w cichości, przyjąć Jego sposób działania.
Ostateczna odpowiedź Boga na modlitwę Eliasza o śmierć przychodzi w nieoczekiwany sposób. Bóg powierza mu kolejne zadanie. Ma namaścić nowych królów i przede wszystkim przekazać swoją misję Elizeuszowi. Eliasz, który wcześniej był samotnym prorokiem, teraz staje się ojcem duchowym. Już nie działa sam, ale formuje następcę. To znak, że naprawdę umarł jego dawny sposób myślenia. Przestał polegać tylko na sobie, nauczył się współpracować z Bogiem i ludźmi.
Bóg wysłuchuje nasze modlitwy, nawet te pełne bólu i rozczarowania. Ale nasze myślenie o Bogu czasem musi „umrzeć”, byśmy mogli wejść z Nim w intymną relację. Eliasz musiał przejść od Boga ognia i sądu do Boga łagodnego powiewu. Eliasz prosił o śmierć, a Bóg dał mu nowe życie i nową misję. Kryzys może być początkiem czegoś nowego. To, co wydaje się końcem, często jest przejściem do głębszej relacji z Bogiem. Nikt nie jest powołany do samotnej walki. Eliasz uświadamia sobie, że ma ucznia i następcę – my też potrzebujemy wspólnoty i relacji, w których możemy duchowo wzrastać.
Jezus, który jako Bóg-człowiek znał sens życia, również doświadcza głębokiego lęku przed cierpieniem i śmiercią. W Ogrójcu modli się słowami: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42). Jezus nie prosi o śmierć, ale o oddalenie cierpienia, jeśli to możliwe. Jest to modlitwa zaufania i poddania się woli Ojca. Pokazuje, że w największym kryzysie rozwiązaniem nie jest ucieczka, ale zawierzenie Bogu. Co się dzieje po tej modlitwie? Bóg nie usuwa cierpienia Jezusa, ale posyła anioła, by Go umocnił. To podobna sytuacja jak u Eliasza – zamiast odebrać życie, Bóg daje mu siłę, by podjął misję do końca. To pokazuje, że w chwilach kryzysu ważne jest, by nie zamykać się w sobie, ale rozmawiać z Bogiem. Ani Eliasz, ani Jezus nie zostają pozbawieni cierpienia, ale otrzymują wsparcie: Eliasz przez anioła i pokarm, Jezus przez anioła w Ogrójcu. Jezus daje nam wzór, jak przeżywać cierpienie: nie buntować się przeciw Bogu, ale oddać Mu swoje życie. Modlitwa „nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” jest najpiękniejszym aktem zaufania, kluczem do pokonania lęku i gotowością wejścia w tajemnicę krzyża. Prośba o śmierć to znak, że człowiek jest w ogromnym kryzysie, ale Bóg nie chce jego śmierci, chce go umocnić i pokazać, że życie nawet w cierpieniu, ma sens. Dlatego w takich chwilach najlepszą odpowiedzią jest zaufanie Bogu i pozwolenie, by nas prowadził nawet przez pustynię, nawet przez Ogrójec, ale zawsze ku pełni życia, czyniąc nas pielgrzymami nadziei.
Przykład Eliasza, choć naznaczony cierpieniem, emanuje światłem i niesie wielką nadzieję. Bóg nie opuścił swojego proroka ani nie pozostawił go samemu sobie. To sam Pan prowadzi Eliasza przez kryzys, dopuszczając trudności i doświadczenia, które burzą jego plany i oczekiwania. Dlaczego? Ponieważ chce przygotować jego duszę na coś nowego – niezwykłe, intymne spotkanie z Bogiem. Na bliskość, której Eliasz nigdy wcześniej nie doświadczył i której nawet nie mógł sobie wyobrazić.
Prorok znajduje Boga w „łagodnym powiewie” (1Krl 19, 12). To wydarzenie jest kluczowe, ponieważ pokazuje, że Bóg nie zawsze działa w sposób spektakularny, ale często objawia się w ciszy, w subtelnych momentach, które wymagają uwagi i otwartego serca, by je dostrzec. Spotkanie Eliasza z Bogiem na górze Horeb jest punktem zwrotnym w jego życiu. Po rozmowie z Bogiem, Eliasz otrzymuje nową misję. Otrzymuje Boże polecenie, aby namaścił Elizeusza na swojego następcę i kontynuował swoje prorockie dzieło. To spotkanie nie tylko przywraca mu siły fizyczne, ale również duchowe. Eliasz zrozumiał, że mimo swoich trudności, jego misja nie została zakończona. Wysłuchał głosu Boga, który zapewnił go o swojej miłości i obecności w trudnych chwilach. Jego zwątpienie i kryzys, nie były końcem, ale były częścią procesu uzdrowienia i przygotowania na nowe zadania. To moment duchowego przewartościowania. Do Eliasza dotarło, że nie jest „nadczłowiekiem”. Jego posłannictwo nie polegało na niszczeniu niewiernych, ale na przemianie serc. Ostateczny paradoks polega na tym, że Eliasz nie umiera jak jego przodkowie. Chociaż zaakceptował własną śmiertelność, zostaje zabrany do nieba na ognistym rydwanie (2Krl 2, 11). Może dopiero gdy przestał „walczyć” ze swoją ludzką naturą, został wywyższony? Gdy Eliasz zaakceptował, że jest jak jego przodkowie, Bóg uczynił go kimś zupełnie innym.
Historia Eliasza jest pełna znaczeń, które mogą pomóc także w naszym codziennym życiu. W momentach kryzysu, gdy czujemy się wypaleni, zmęczeni lub osamotnieni, warto pamiętać, że Bóg nie zostawia nas samych. Czasem trzeba po prostu zwolnić, odpocząć, a potem w ciszy, wysłuchać Jego głosu. Zniechęcenie, zwątpienie czy kryzys nie są końcem naszej drogi, ale mogą stać się punktem wyjścia do uzdrowienia i nowego początku, jeśli otworzymy się na Boże prowadzenie. To Bóg, jak anioł na pustyni, daje nam siłę, by kontynuować naszą pielgrzymkę nadziei i dostrzegać Jego obecność, nawet w najtrudniejszych chwilach.
W pustynnej samotności, gdzie Eliasz doświadcza kryzysu i załamania, nie otrzymuje on odpowiedzi w formie cudownych znaków, ale Bóg ofiarowuje mu odpoczynek, pożywienie i czas na refleksję. Te drobne gesty – chleb, woda i cisza – stają się dla Eliasza przestrzenią, w której może doświadczyć przemiany wewnętrznej. Proces uzdrowienia nie zawsze jest bowiem spektakularny, ale może polegać na cichym, delikatnym działaniu Boga w naszej codzienności.
Pustynia w tradycji biblijnej jest miejscem próby i oczyszczenia, ale także miejscem, gdzie człowiek staje twarzą w twarz z własnymi lękami, słabościami i wątpliwościami. Dla Eliasza pustynia staje się miejscem konfrontacji z jego własnym strachem, z poczuciem beznadziei. Pustynia jest bezludna, a zatem to idealne miejsce na spotkanie z Bogiem, który daje odpowiedzi nie tylko w postaci słów, ale przez milczenie, przez szum łagodnego powiewu. To milczenie może być dla nas zaskakujące, bo w świecie, w którym często oczekujemy, że Bóg da nam wielkie znaki, w tej historii On wybiera ciszę jako przestrzeń spotkania.
Prorok, mimo swojej niezwykłej roli w historii Izraela, doświadcza kryzysu psychicznego, który w wielu aspektach przypomina współczesne trudności związane z depresją. Jego wahania, lęk przed śmiercią, poczucie wypalenia, a nawet myśli o samobójstwie, są odzwierciedleniem wielu problemów, z którymi borykają się współcześni ludzie. I to w tym kontekście Bóg pokazuje, że nie ma miejsca na wstyd czy odrzucenie tych, którzy przeżywają kryzys psychiczny, emocjonalny czy duchowy. Eliasz staje się zatem swoistym patronem osób, które czują się zagubione i samotne, przypominając nam, że nawet wielcy prorocy potrzebują odpoczynku, wsparcia i uzdrowienia.
Chociaż wielu interpretuje podróż Eliasza na górę Horeb jako kulminację duchowego doświadczenia, warto zauważyć, że jest to także miejsce, które wymaga od Eliasza wysiłku – symbolicznej wędrówki przez 40 dni i nocy. Ta liczba nie jest przypadkowa, bo 40 dni i nocy to czas próby i oczyszczenia zakończony zwycięstwem, a także czas, w którym Bóg przygotowuje nas do nowego początku. Eliasz, mimo że wciąż pogrążony w kryzysie, podejmuje trud pielgrzymki, „nadziei wbrew nadziei” – i to właśnie ten trud jest częścią procesu, który go oczyszcza. Góra Horeb staje się więc przestrzenią, w której po lękach, zmęczeniu i depresji, prorok nie tylko spotyka Boga, ale także staje się gotowy na nowe wyzwania.
Papież Franciszek podkreśla, że „Bóg wychodzi na spotkanie z człowiekiem zmęczonym, człowiekiem, który myślał, że zawiódł na wszystkich frontach, i poprzez ów łagodny powiew, ów «wątek dźwięcznego milczenia», wprowadza na nowo do jego serca spokój i ciszę. To jest historia Eliasza, ale wydaje się być napisana dla nas wszystkich. Czasami wieczorami możemy poczuć się bezużyteczni i samotni. Wtedy to właśnie przyjdzie modlitwa i zapuka do drzwi naszych serc. Każdy z nas może podnieść kawałek płaszcza Eliasza, podobnie jak podniósł połowę płaszcza jego uczeń Elizeusz. I nawet jeśli uczyniliśmy coś złego, albo jeśli czujemy się zagrożeni i przestraszeni, jeśli zwrócimy się do Boga z modlitwą, to jakby cudem powrócą także pogoda ducha i pokój. Tego nas uczy przykład Eliasza”.
Bóg nie ukarze Eliasza za jego kryzys. Zamiast odrzucenia, prorok doświadcza Bożej opieki, czułości i miłości. Eliasz staje się więc znakiem nadziei dla ludzi, którzy przeżywają podobne trudności. Jego historia przypomina nam, że w momentach kryzysu nie jesteśmy sami, że Bóg widzi nasze lęki i wątpliwości, i mimo że nie zawsze odpowiada w sposób, jaki byśmy tego oczekiwali, On wciąż działa w naszym życiu. Pielgrzymka Eliasza przez pustynię, pełna subtelnych, ale głębokich przesłań, jest dla nas nie tylko opowieścią o wielkim proroku, ale także lekcją na temat tego, jak Bóg działa w momentach naszych kryzysów, kiedy wydaje się, że wszystko jest stracone.
Po spotkaniu z Bogiem na górze Horeb Eliasz doświadczył głębokiej przemiany duchowej – „człowiek zalękniony i zrezygnowany staje się na powrót mocny, żarliwy. Przechodzi przez śmierć (pustynia, sen) do pełni życia. Trawi go wewnętrzny ogień – wiara. Powraca płomienny zapał. Z Bożej góry zejdzie człowiek z pasją, zanurzony w obecności Pana. Ten sam, a jednak inny. Podobnie jak Bóg, w którego wierzy: Ten sam, a jednak odmienny. Nowy obraz Boga ocalił życie proroka. Bóg objawia się Eliaszowi na Górze Horeb jako Bóg miłosierdzia. Eliasz słyszy głos Boga, który zwraca się do niego osobiście. Prorok ma możliwość wyżalenia się przed Bogiem. Co ty tu robisz, Eliaszu?… Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana… Ja sam tylko zostałem. W podobnym tonie brzmi inna skarga. Przypomnijmy modlitwę Dawida, gdy był w jaskini: Głośno wołam do Pana, głośno błagam Pana. Wylewam przed Nim swą troskę, wyjawiam przed Nim swą udrękę (Ps 142, 2-3). Takie wyżalenie, wypowiedzenie na modlitwie jest potrzebne w życiu duchowym” (J. Uchwat).
Osoby obdarzone charyzmą i zdolnością porywania innych, tak jak Eliasz, najpierw same muszą przejść przez ogień Boży. To oczyszczenie chroni ich przed prowadzeniem ludzi na bezdroża, w kierunku wynikającym z osobistych ambicji, a nie z woli Boga. Liderzy, prorocy i przywódcy duchowi mają dar przekonywania innych, jednak może się zdarzyć, że niewłaściwie go wykorzystają, uzależniając ludzi od siebie – zjawisko to można zaobserwować między innymi w sektach. „Eliasz został oczyszczony przez Boga, żeby ogień, który w nim jest, był świadectwem o Bogu, a nie o jego własnej ambicji, żeby on sam był mężczyzną pełnym i prorokiem pełnym, to znaczy znającym swoją siłę i słabość, moc i kruchość. Eliasz jest tak przez Boga prowadzony, żeby spotkał się z własną słabością. Tylko w ten sposób może dobrze użyć mocy, którą Bóg go obdarzył. Bez tego spotkania ze słabą stroną samego siebie mężczyźnie grozi niszczenie ludzi swoją mocą i siłą, a nie wspieranie ich i dodawanie im siły i otuchy. To jest bardzo ważna informacja dla wszystkich mężczyzn, którzy chcą być prorokami. Nie dotyczy to jednak tylko osób duchownych, bo misja prorocka związana jest z sakramentem chrztu. Prorokiem jest każdy mężczyzna, który potrafi wypowiedzieć jedyne w swoim rodzaju słowo, jakie Bóg mówi do niego. Każdy ma coś osobistego do powiedzenia o Bogu, coś, co może być przekazane wyłącznie przez niego. Jeśli mężczyzna potrafi pomóc komuś, zobaczyć w świetle Boga, kim jest, skąd przyszedł i do czego zmierza, jest już prorokiem. Ale obraz Boga, który przekazuje, ma być prawdziwy i pełny, a nie okrojony własnymi ambicjami i ograniczeniami proroka” (A. Rybicki).
Figura Eliasza w Nowym Testamencie
Eliasz nie umiera w sposób naturalny, lecz cudownie zostaje zabrany do Boga, co czyni go jedyną – obok Henocha – postacią Starego Testamentu, która nie doświadcza śmierci w tradycyjny sposób. Wóz ognisty, który unosi Eliasza, jest symbolem Bożej chwały i mocy. Postać Eliasza pojawia się w Nowym Testamencie na kilku płaszczyznach. W Ewangeliach Jezus wskazuje, że Jan Chrzciciel wypełnia misję Eliasza: „A jeśli chcecie przyjąć, on jest Eliaszem, który ma przyjść” (Mt 11, 14). Podobnie anioł Gabriel zapowiada narodziny Jana jego ojcu Zachariaszowi, mówiąc, że „będzie działać w duchu i mocy Eliasza” (Łk 1, 17). Jan Chrzciciel, podobnie jak Eliasz, jest prorokiem wzywającym do nawrócenia, obwieszczającym przyjście Mesjasza i żyjącym w ascezie. Eliasz pojawia się razem z Mojżeszem podczas Przemienienia Pana Jezusa na górze Tabor (Mt 17, 3). Obecność tych dwóch postaci podkreśla, że Jezus jest wypełnieniem Prawa (Mojżesz) i proroków (Eliasz). Według proroctwa Malachiasza, Eliasz ma powrócić przed nadejściem „dnia Pana” (Ml 3, 23). To przekonanie obecne było w tradycji żydowskiej i chrześcijańskiej, wskazując na Eliasza jako zwiastuna ostatecznego wypełnienia Bożego planu zbawienia.
Historia Eliasza jest pełna tajemnicy i proroczej symboliki. Jego cudowne wniebowzięcie zapowiada rzeczywistość, która w Nowym Testamencie znajduje swoje spełnienie – zarówno w misji Jana Chrzciciela, jak i w samej osobie Jezusa Chrystusa. Eliasz wskazuje na rzeczywistość eschatologiczną, przypominając o wypełnieniu Bożych obietnic i zapowiadając przyjście Mesjasza, a także ostateczne zwycięstwo Boga nad grzechem i śmiercią. Niech historia Eliasza skłania nas do refleksji nad naszym powołaniem do świętości i gotowości na spotkanie z Panem. Tak jak Elizeusz pragnął podwójnej części ducha Eliasza, tak i my prośmy Boga o łaskę, byśmy w naszym życiu mogli świadczyć o Jego miłości i mocy.
Pytania do osobistej refleksji:
• Czym dla mnie jest „potok Kerit” – miejsce, gdzie Bóg uczy mnie zawierzenia i pokory?
• Dlaczego Bóg posłał Eliasza do ubogiej wdowy, a nie do bogatego gospodarza?
• Jakie znaczenie ma wiara i gościnność wdowy w obliczu jej własnych braków?
• Czy potrafię zaufać Bogu, kiedy wydaje się, że nic nie mam?
• Eliasz stanął samotnie wobec tłumu proroków Baala. Czy i ja mam odwagę stawać w obronie prawdy, nawet gdy jestem w mniejszości?
• Jakie „bóstwa” w moim życiu mogą odciągać mnie od prawdziwego Boga?
• Jak Bóg przychodzi do Eliasza na pustyni? Jak przychodzi do mnie w chwilach kryzysu?
• Eliasz oczekiwał, że Bóg objawi się w wichrze, trzęsieniu ziemi lub ogniu, a jednak Bóg przyszedł w „łagodnym powiewie”. Jakie znaczenie ma to dla mojego życia duchowego?
• Eliasz na Horebie otrzymał nową misję. Jakie zadanie Bóg chce mi dzisiaj powierzyć?
Modlitwa na zakończenie
Panie, Boże Abrahama, Izaaka i Jakuba, Boże Eliasza, który udzielasz swojej łaski tym, którzy Ci ufają. Dziękujemy Ci za proroka Eliasza, za jego wiarę nad potokiem Kerit, za cud chleba i oliwy w domu ubogiej wdowy, za odwagę na górze Karmel wobec proroków Baala, za jego drogę przez pustynię w chwilach lęku i zwątpienia, za łagodny powiew Twojej obecności na górze Horeb. Panie, naucz nas ufać, gdy wydaje się, że wszystko się kończy. Naucz nas stawać w obronie prawdy, gdy wokół panuje zwątpienie. Naucz nas słuchać Twojego cichego głosu pośród burz naszego życia. Naucz nas odnajdywać siłę w Twoim słowie, gdy jesteśmy zmęczeni i zniechęceni. Prowadź nas, jak prowadziłeś Eliasza, abyśmy nie bali się wyruszać w drogę, nawet gdy wydaje się zbyt trudna. Bądź z nami w chwilach radości i prób, i pozwól nam odkrywać Ciebie, nie tylko w wielkich znakach, lecz także w cichości naszego serca. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.