kwiecień

MOJŻESZ – przyjaciel Boga i wybawiciel ludu

Mojżesz to jedna z najważniejszych postaci Starego Testamentu. Jego życie jest przykładem głębokiej wiary, posłuszeństwa i bliskiej relacji z Bogiem. Był nie tylko prorokiem i przywódcą Izraela, ale także przyjacielem Boga. Mojżesz to człowiek wielu sprzeczności i paradoksów. To właśnie dzięki nim ten znany po dziś dzień przywódca ludu Bożego wiedział, że niezależnie od odniesionych zwycięstw i porażek, jego siła nie pochodzi od niego samego. Mojżesz jest najbardziej znany z biblijnej Księgi Wyjścia jako prawodawca, który spotkał się z Bogiem twarzą w twarz na górze Synaj, aby otrzymać Dekalog po wyprowadzeniu swojego ludu z niewoli egipskiej do ziemi obiecanej. Historia Mojżesza jest opowiedziana w biblijnych księgach Wyjścia, Księdze Kapłańskiej, Księdze Powtórzonego Prawa i Księdze Liczb. Jest on przywoływany niemal w całej Biblii, a w Nowym Testamencie jest najczęściej cytowaną postacią Starego Testamentu. Przyjrzymy się teraz jak Mojżesz został powołany i spełniał swoją misję przewodnika oraz wybawiciela ludu.

Życie Mojżesza zawiera wymowne orędzie dla każdego kto pragnie żyć zgodnie z Bożym zamysłem, porzucając życie dla siebie i wybierając służbę bliźnim. Pismo św. nie waha się przedstawić Mojżesza jako przyjaciela Boga, z którym Wszechmocny rozmawia „twarzą w twarz” (Wj 33, 11; Pwt 34,10; Lb 12, 8) i widzieć w Nim zapowiedź oczekiwanego Mesjasza, na którego należy patrzeć i którego należy słuchać (por. Lb 12, 8; Pwt 18,15). Poznanie biblijnej historii Mojżesza pomaga nam zmierzyć się z prawdą o człowieku przed Bogiem i prawdą o Bogu, który z miłością kieruje losami każdego człowieka. Życie Mojżesza wydobytego z wody jest obrazem życia tych, którzy w wodzie chrzcielnej otrzymali wolność od grzechu i nowe życie w łasce Bożej, i jako złączeni z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Panem otrzymali moc, by żyć z innymi i dla innych.

Dzieciństwo i powołanie

Księga Wyjścia rozpoczyna się od przywołania potomków Józefa, którzy rosną w siłę w ziemi egipskiej, więc faraon obawiając się, że przejmą władzę w państwie, czyni ich niewolnikami. Mojżesz pojawia się w drugim rozdziale księgi po tym, jak faraon wciąż zaniepokojony rosnącą populacją Izraelitów, postanawia zabić wszystkie dzieci płci męskiej. Matka Mojżesza ukrywa go przez trzy miesiące, ale potem w obawie przed śmiercią wkłada go do kosza z papirusu i na oczach siostry umieszcza go w trzcinach nad Nilem. Wiklinowy koszyk po hebrajsku nazywa się tak samo jak arka, w której schronił się Noe, przez co autor biblijny łączy oba ocalenia, wskazując na kontynuację Bożego planu zbawienia. Kosz unosi się do miejsca, w którym kąpie się córka faraona. Jej służąca wyciąga dziecko z wody. Córka faraona nadaje chłopcu imię Mojżesz, twierdząc, że wybrała to imię, ponieważ „wydobyła go z wody” (Wj 2,10). W tym imieniu jest zapisane jego powołanie – Mojżesz przeprowadzi lud Izraela przez Morze Czerwone, wybawiając go z niewoli faraona[1]. Chłopiec nie tylko został uratowany od śmierci, ale jeszcze trafił na wychowanie do własnej matki, która na dodatek otrzymywała za to wynagrodzenie (Wj 2, 9).

Co to oznacza dla nas? Każdy z nas rodzi się z konkretnym powołaniem i misją do wypełnienia. Niekiedy bywa tak, że rodzimy się od początku obciążeni bagażem trudnych i bolesnych przeżyć. Ktoś może czuć się dzieckiem niechcianym, niekochanym, może w rodzinie pojawiła się jakaś dysfunkcja, przemoc, nałogi. Coraz więcej jest rodzin nietypowych. Dzieci wychowują: samotny ojciec, samotna matka, dziadkowie. Z tymi wszystkimi doświadczeniami z dzieciństwa warto się zmierzyć i je przepracować przy pomocy Bożej łaski. „Nasza osobowość jest wypadkową genów i przebytych doświadczeń. Te z dzieciństwa mają szczególne znaczenie dla jej kształtowania. Jeśli w naszych relacjach z rodzicami i rówieśnikami dominowało poczucie odrzucenia, wybrakowania, niewystarczalności, nie pozostaje to bez wpływu na sposób, w jaki po latach patrzymy na otoczenie, a przede wszystkim – na samych siebie” (A. Urbaniak). Każdy ból, każde odtrącenie czy zranienie wpisuje się w pamięć naszego serca. Ale każdemu z nas towarzyszy od początku Boża miłość i łaska.

Mojżesz przez pierwsze 40 lat przebywał i wychowywał się na dworze faraona. „Mojżesza wykształcono we wszystkich naukach egipskich, i potężny był w słowie i czynie” (Dz 7, 22). To czas, kiedy marzył o wielkich czynach. Chciał działać i zmieniać świat. „Gdy skończył lat czterdzieści, przyszło mu na myśl odwiedzić swych braci, synów Izraela. I zobaczył jednego, któremu wyrządzono krzywdę. Stanął w jego obronie i zabiwszy Egipcjanina pomścił skrzywdzonego. Sądził, że bracia jego zrozumieją, iż Bóg przez jego ręce daje im wybawienie, lecz oni nie zrozumieli. Następnego dnia zjawił się wśród nich, kiedy bili się między sobą, i usiłował ich pogodzić. «Ludzie, braćmi jesteście – zawołał – czemuż krzywdzicie jeden drugiego?». Ten jednak, który krzywdził bliźniego, odepchnął go. «Któż ciebie ustanowił panem i sędzią nad nami? – zawołał – czy chcesz mnie zabić, tak jak wczoraj zabiłeś Egipcjanina?»” (Dz 7, 23-28). Dokonując morderstwa, Mojżesz stał się dla faraona przestępcą, za co groziła mu kara śmierci. Musiał więc uciekać do kraju Madian, gdzie zamieszkał u kapłana Madianitów i poślubił jego córkę Seforę. Z tego związku narodził mu się syn Gerszom oraz Eliezer (Wj 2, 22; 18, 4).

W ziemi Madian poznajemy Mojżesza, który zrezygnował z wielkich marzeń i ideałów, wręcz zapomniał o swojej misji wybawiciela. Czuł się obcym wśród obcych. Jakoś się urządził, miał żonę i dzieci, pracował, żył przyzwoicie, ale było to życie jałowe, skoncentrowane na sobie i swoich planach, bez radości, bez marzeń, bez wielkiej nadziei. Trwało to 40 lat. Co to oznacza dla nas? „Ziemia Madian może być symbolem kryzysu średniego wieku, kiedy człowiek się jakoś urządzi i konsumuje swoją codzienność. Czasem żyje na dobrym materialnie poziomie, ale czuje wewnętrznie, że nie tak miało być, że czegoś mu brakuje […] To wieczny niepokój, zbytnia troska o zdrowie, pokusa zmiany, szukanie miejsca, by uciec od siebie, zapełnianie pustki rozrywkami ponad miarę lub nałogiem […] Nuda powoduje zniechęcenie do modlitwy, do jakiejkolwiek praktyki pobożności. Ta pustka ma jednak pewne dobre strony. Kiedy człowiek rozumie, że nic go nie zadowala, pozostaje mu jedno – wejść w stan oczekiwania, czujności, zaakceptować swoją niemoc” (T. Jaklewicz).

W poczuciu wewnętrznej klęski Mojżesz przebywa w kraju Madian. Z jego dawnego życia na dworze faraona zostały tylko zgliszcza. Przez czterdzieści lat żyje na pustyni. Ale Bóg działa również na pustyni, gdy człowiek czuje się samotny, zagubiony i pozbawiony radości życia. Właśnie wtedy w życiu Mojżesza następuje przełom. Pustynia go ogołociła, pokazała mu jego własną słabość i kruchość. To doświadczenie własnej niemocy i bezsilności jest z punktu widzenia duchowego niezwykle istotne. Człowiek przekonuje się wówczas, ile jest wart przy całym swoim potencjale i wysiłku. Bez Bożej pomocy takie doświadczenie może być niezwykle trudne do przeżycia. Mojżesz jednak niesie w sobie błogosławieństwo i obietnice Abrahama, akceptuje swoją historię i ma nadzieję, że Bóg nie zostawi go samego. Takiemu człowiekowi Bóg objawia swoje imię. To imię, które – jak podkreślają bibliści – nie oznacza przede wszystkim tego, że do istoty Boga należy istnienie, ale „Jestem dla ciebie”, a być dla drugiego to podstawa miłości.

„Bóg ma imię i wzywa po imieniu. Jest Osobą i szuka osoby. Ma oblicze i szuka naszej twarzy. Ma serce i szuka naszego serca. Dla Niego nie jesteśmy funkcją w maszynerii świata. Imię oznacza możliwość wezwania, oznacza wspólnotę. Dlatego Chrystus jest prawdziwym Mojżeszem, wypełnieniem objawienia imienia. Nie przynosi On nowego słowa jako imienia. Czyni coś więcej: sam jest obliczem Boga; sam jest imieniem Boga, możnością zwracania się do Boga jako do «Ty», jako do Osoby, jako do serca. Jego imię własne: Jezus, kładzie kres zagadkowemu imieniu z krzewu ognistego; teraz staje się widoczne, że Bóg nie wypowiedział jeszcze wszystkiego do końca, lecz chwilowo przerwał swoją mowę. Imię Jezus zawiera bowiem w sobie słowo «Jahwe» w jego hebrajskiej formie i dodaje do niego jeszcze dalsze: Bóg zbawia. «Jestem, który jestem», oznacza teraz: Jestem tym, który was zbawia. Jego bycie jest zbawianiem” (Benedykt XVI).

Któregoś dnia, pośród codziennych zajęć, w zwykłym cierniowym krzewie Mojżeszowi ukazuje się anioł Pański. Wydarzenie jest tajemnicze. Krzew płonie, ale ogień go nie spala. Mojżesza uderza niezwykłość zjawiska. „Dlaczego krzew się nie spala?” – pyta, i próbuje podejść bliżej. Od tego momentu nie będzie już mowy o wizji Anioła Pańskiego, teraz Mojżesz usłyszy głos samego Boga, który zwraca się wprost do niego po imieniu: „Mojżeszu, Mojżeszu!”. Odpowiada: „Oto jestem!” i zaczyna z Bogiem rozmawiać z coraz większą zażyłością (Wj 3, 1-6).

Ludzkim wzrokiem można dostrzec znaki obecności Boga, Jego posłańca, anioła, ale nie samego Boga. Izraelici byli przekonani, że zobaczyć Boga oznacza umrzeć. I nawet jeżeli nielicznym wybranym ludziom Bóg pozwolił „zobaczyć” coś ze swej tajemnicy, nie umieli tego przekazać. Boga nie można zobaczyć, ale można Go słuchać. Jego słowo wprowadza w głąb tajemnicy. Możemy powiedzieć: „wierzę w Boga”, nie dlatego, że Go zobaczyliśmy, lecz dlatego, że On do nas mówi, a my Go usłyszeliśmy. „Wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10, 17).

Rozmowa Boga z Mojżeszem toczy się dalej. Mojżesz słucha, a Bóg mówi z wielką troską o swoim cierpiącym narodzie: „napatrzyłem się”, „nasłuchałem”, „znam”, „zstąpiłem”, „aby wyrwać”, „wyprowadzić”. Bóg Biblii, to Bóg, który widzi, słucha, zna, zstępuje, wyrywa z niewoli i wprowadza do ziemi obiecanej. Bóg daje obietnicę wybawienia, ale by ją wypełnić posyła Mojżesza. Patrząc na krzew, który płonie, ale nie spala się, Mojżesz może sobie uświadomić, że przez czterdzieści lat był wyschniętym krzewem na pustyni swojego życia. A mimo to Bóg przyszedł i zaprosił go do podjęcia misji i nowych wyzwań (Wj 3, 2-3). Płonącym krzewem w Nowym Testamencie jest Jezus Chrystus – spalający się na krzyżu z miłości do nas i zapewniający nas, że Jego miłość nigdy nie wygaśnie. Krzew jest rośliną kruchą i pod pewnymi względami bezużyteczną – nie wydaje owoców. Mojżesz, aby zbliżyć się do Boga, musi zdjąć sandały i zasłonić twarz – są to szczegóły, które zapraszają do odczytania w tym doświadczeniu delikatnego i pokornego sposobu objawiania się Boga. Jest to prawdziwa zapowiedź tego stylu, który będzie cechował wcielenie i objawienie Jego oblicza w osobie Jezusa.

Kiedy Pan przemówił do Mojżesza, natychmiast objawił się jako Bóg miłosierny, który widzi ludzki ból i zniewolenie (Wj 3, 7-8). „To Bóg widzi, wzrusza się i wyzwala, a Izrael o to nie prosi. Faraon gasi bowiem nawet marzenia, kradnie niebo, sprawia, że świat, w którym deptana jest godność i negowane są autentyczne więzi, wydaje się niemożliwy do zmiany” (papież Franciszek).

Rabin Jonathan Sacks zwraca uwagę, że Mojżesz niechętnie przyjmuje swoje powołanie. Podczas rozmowy z Bogiem przy gorejącym krzewie (Wj 3-4) wielokrotnie unika odpowiedzialności, podając wymówki:

  • „Kimże ja jestem?” (Wj 3, 11) – poczucie niegodności.
  • „Co im powiem?” (Wj 3, 13) – brak pewności siebie.
  • „Nie jestem wymowny” (Wj 4, 10) – niepewność własnych zdolności.
  • „Poślij kogoś innego” (Wj 4,13) – ostateczna odmowa.

Powołanie zawsze jest darem Boga. On wybiera i posyła. Wzywa Mojżesza po imieniu. Co ważne zachował on nadal gotowość i odwagę, by otworzyć się na nadzieję. Podziwia płonący krzew i podchodzi bliżej. W wieku 80 lat zachował zdolność zdumiewania się. Bóg o nim nie zapomniał, choć z powodzeniem Mojżesz mógł tak uważać. Bóg nie powołuje Mojżesza ze względu na jego siłę czy zdolności retoryczne, ale dlatego, że Mojżesz jest wrażliwy na krzywdę człowieka i ma silne poczucie sprawiedliwości. Wcześniej widzieliśmy, jak reaguje na niesprawiedliwość, gdy zabija Egipcjanina, a następnie pomaga córkom kapłana Midianitów zaczerpnąć wodę ze studni. Powołanie nie jest nagrodą, ale darem Bożej łaski i wezwaniem do działania dla dobra innych. Bóg nie mówi Mojżeszowi: „Jesteś silny, dasz radę”, ale zapewnia go: „Ja będę z tobą” (Wj 3,12). Przywództwo Mojżesza nie opiera się na jego wyjątkowych zdolnościach, ale na Bożej obecności i pomocy. Mojżesz zostaje powołany nie po to, by rządzić Izraelitami, ale by ich wyzwolić i towarzyszyć im w drodze.

Na pustyni Bóg przedstawia się Mojżeszowi: „Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba” (Wj 3, 6). Bóg, którego spotyka Mojżesz jest Bogiem bliskim, działającym w historii konkretnych ludzi. „Mojżesz miał obraz Boga surowego, wymagającego; Boga, który posługuje się człowiekiem, doświadcza go, a w końcu zostawia o własnych siłach. Na pustyni doświadcza innego oblicza Boga; Boga miłości i miłosierdzia, który troszczy się o człowieka zagubionego, odrzuconego, przegranego, zapomnianego przez najbliższych. Bóg, którego poznaje na pustyni, nie jest jednak innym, nowym Bogiem. Bóg z «gorejącego krzewu» jest Bogiem jego przodków” (S. Biel).

Od chwili tego spotkania życie Mojżesza całkowicie się zmienia, ale nic, czego doświadczył w przeszłości nie pójdzie na marne. Mojżesz pozostanie pasterzem, lecz z pasterza nie swoich owiec, Bóg uczyni go pasterzem swego ludu, otworzy przed nim zupełnie nowe perspektywy i nada jego życiu nowy kierunek. Mojżesz został powołany, by iść i ogłosić imię Boga „Ja Jestem”, ludziom, którzy mieli wszelkie prawo myśleć, że Bóg o nich zapomniał. „To musiało znaczyć tak naprawdę: «Ja Jestem ZBAWICIELEM! Ja Jestem mocny. Mocniejszy niż zło, którego doświadczacie». Musiało znaczyć: «Nie bójcie się! Losy świata – i WASZE – są ciągle w moich rękach. Moje ramię nie jest za krótkie. Przekonacie się! Jestem w samym środku waszego życia – tu i teraz” (G. Ryś).

Wybawiciel Izraela

Po objawieniu swojego imienia, Bóg powierza Mojżeszowi misję wybawienia ludu z niewoli faraona. Jednak Mojżesz wobec Bożego planu przeciwstawia swoje wątpliwości i obawy. Podobnie czynimy i my, gdy życie stawia przed nami trudne wyzwania, przed którymi chcielibyśmy uciec, powołując się na liczne przeciwności. Bóg nie odbiera Mojżeszowi jego słabości – on pozostanie ograniczony w mowie i umiejętnościach strategicznych. Bóg daje mu natomiast gwarancję swojej obecności poprzez znak laski i pośredniczące słowo Aarona. Na znakach i słowie będzie również opierała się misja Jezusa.

Mojżesz i jego brat Aaron udają się w imieniu Boga do faraona i żądają, by pozwolił on Izraelitom opuścić Egipt, by mogli oddać cześć Bogu na pustyni. Faraon uparcie odmawia, a naród egipski, jak również ich ziemia, spotykają się z dziesięcioma plagami sądu Bożego. Opowieść o dziesięciu plagach, które spadają na Egipt pokazuje, że wola zbawienia Boga jest silniejsza niż opór faraona[2]. Bóg wykorzystuje siły natury, a zwłaszcza elementy nawiązujące do początku stworzenia, takie jak woda – pierwsza plaga oraz światło i ciemność – dziewiąta plaga. To jakby opis kosmicznej walki, w której stworzenie staje po stronie Stwórcy jako Jego sojusznik. Bóg, który stworzył świat jest także Tym, który go zbawia i stwarza na nowo. Ostatnia plaga polega na śmierci pierworodnego. Przed tą ostateczną plagą Bóg nakazuje Mojżeszowi ustanowić Paschę, która upamiętnia zbawcze działanie Boga wobec swojego ludu.

Bóg pokazuje Egipcjanom, że jest opiekunem ich niewolników, nieskończenie potężniejszym od faraona. Nie wprowadza jednak do historii świata rewolucji społecznej – niewolnicy nie stają się panami i na odwrót. Bóg dokonuje sądu nad Egiptem, bo nie zgadza się na zło i jakikolwiek sprzeciw wobec swoich zamysłów. To, co w naszych oczach może wydawać się jedynie karą, w rzeczywistości należy odczytać jako akt Bożej miłości. W tym kontekście staje się zrozumiała żydowska tradycja przekazana w Talmudzie Babilońskim, która uważa, że Bóg po przeprowadzeniu Izraelitów przez morze, upomniał aniołów świętujących śmierć Egipcjan: „Moje stworzenia toną w morzu, a wy chcecie dla mnie śpiewać?”

Wyzwolenie z niewoli egipskiej staje się sercem i fundamentem wiary Izraela. Wszystkie żydowskie święta biorą swój początek z faktu cudownych narodzin narodu wybranego, a każdy szabat nazywa się „wspomnieniem wyjścia z Egiptu” (Pwt 5,15). Święto Paschy jest doświadczeniem nagłej interwencji Boga, który wyzwala. Naród skazany przez faraona na zagładę i wyniszczenie został cudownie wybawiony przez Boga i obdarzony wolnością. Hebrajskie słowo pesach oznacza „przejście” i odnosi się do wydarzenia, kiedy Bóg „przeszedł” przez Egipt, uderzając pierworodnych Egipcjan, ale oszczędzając domy Izraelitów, które były naznaczone krwią baranka (Wj 12). Pascha była momentem przełomowym – końcem niewoli i początkiem nowej drogi. Izraelici mieli spożyć baranka w pośpiechu, z przepasanymi biodrami, gotowi do drogi. Był to znak gotowości do wyjścia, do porzucenia dotychczasowego życia i zaufania Bogu. Bóg sam ingeruje w historię swojego ludu. Baranek paschalny staje się symbolem ocalenia, jego krew chroni Izraelitów przed śmiercią. To zapowiedź prawdziwego Baranka – Jezusa Chrystusa, który swoją krwią wybawia nas od grzechu i śmierci. Po nocy Paschy Izraelici opuszczają Egipt pod wodzą Mojżesza. Jest to moment wypełnienia Bożej obietnicy, Bóg wyprowadza swój lud „mocną ręką” (Wj 13,3). Jednak droga do wolności nie jest łatwa. Napotykają Morze Czerwone, a za nimi podąża wojsko faraona. Wydaje się, że nie ma już ratunku. Ale to właśnie w tym momencie Bóg objawia swoją potęgę.

Wszystko to, co wydarzyło się w Egipcie, było zapowiedzią tego, co miało nastąpić w Jezusie Chrystusie. On sam, obchodząc Ostatnią Wieczerzę, nadał nowe znaczenie żydowskiemu świętu Paschy. On sam stał się Barankiem Paschalnym, którego krew ocala od śmierci. Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie są ostatecznym wyjściem – przejściem ze śmierci do życia. Chrzest jest naszym osobistym „przejściem przez Morze Czerwone” – wyrwaniem z niewoli grzechu. Dla chrześcijan Pascha nie jest tylko wspomnieniem historycznym, ale rzeczywistością, w której uczestniczymy. Każda Eucharystia jest uobecnieniem Paschy Chrystusa – spożywamy w niej Baranka, który daje nam życie wieczne.

Wyjście z Egiptu nie było jednak celem samym w sobie. „Punktem kulminacyjnym wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu był czyn wojenny Boga, czyli pobicie Egipcjan w Morzu Czerwonym. Wtedy to Pan nie tylko pokonał wrogów Izraela, ale także zgromił Morze Czerwone (Ps 106,9) a ono uciekło (Ps 114,3). Już kiedyś w historii morze było podobnie uległe, było to pierwotne morze powstałe z chaosu (Rdz 1,9). Widzimy podobieństwo Wyjścia z Egiptu do stworzenia świata. Z tym, że w historii wyjścia swój początek miał nie człowiek, lecz naród wybrany. W tym dniu Izrael został niejako zrodzony. Od tego momentu liczy się nowa era jego historii, a miesiąc, w którym miało miejsce to wiekopomne wydarzenie, stał się odtąd dla Izraelitów pierwszym miesiącem roku. (Wj 12, 2). Przejście przez Morze Czerwone stanowiło dla ludu Izraela granicę pomiędzy starym i nowym, czasem, w którym ich wybranie zostało potwierdzone wielkim cudem. Dopóki znajdowali się w Egipcie, byli tylko liczną zgrają niewolników. Po wyjściu z Egiptu stali się narodem ludzi wolnych, ocalonych dzięki nadzwyczajnej interwencji ich Boga. Ten cud był potrzebny, by mogły zaistnieć inne niezwykłe wydarzenia wchodzące w skład «wyzwolenia z Egiptu»: objawienie Boga na Synaju, przekazanie Prawa i wędrówka przez pustynię. To dzięki nim nowostworzony naród poznał wspaniałą moc swojego Boga, dowiedział się jak trwać w przymierzu z Nim i wreszcie mógł doświadczyć oczyszczenia przed zamieszkaniem w Ziemi Świętej” (K. Madaj).

Przejście przez morze

Nad Morzem Czerwonym Izraelici doświadczają próby wiary (Wj 14, 5-15, 20; por. 1 Kor 10, 1-2; Hbr 11, 29). Z jednej strony widzą morze ze swoimi falami, z drugiej znajduje się faraon ze swoimi końmi i rydwanami. Ludzka logika narzucałaby kalkulację, wybór zorientowany na kompromis. Alternatywa jest między śmiercią na morzu a poddaniem się faraonowi (Wj 14,10-14). Mojżesz zachęca lud do pełnej ufności Bogu: „Nie bójcie się! Pozostańcie na swoim miejscu, a zobaczycie zbawienie od Pana” (Wj 14, 13). Pozostaje jednak sam przed Bogiem, z ogromnym ciężarem, ponieważ oddanie się Bogu może teraz oznaczać wyrzeczenie się działania. W samotności woła do Boga, nie przestając jednak dawać ludziom świadectwa swojej ufności: „Pan będzie walczył za was, a wy będziecie spokojni” (Wj 14, 14). Mojżesz jest teraz prawdziwym przywódcą i pielgrzymem nadziei, ponieważ wie, że wybawienie nie zależy od jego umiejętności, ale od mocy Boga. „Człowiek musi zaakceptować to, że sam już nic nie może, tak aby pozwolić Bogu działać z mocą i wielkością. Mojżesz prosi lud o uznanie bezsilności, które nie jest biernością, ale zezwoleniem na to, by Boża potęga działała na rzecz tego, kto jest w niebezpieczeństwie […] Mojżesz, który przemierzył wody Nilu i nie zginął, teraz prowadzi Izrael przez wody Morza Czerwonego. Morze otwiera się i staje się suchym lądem: jest to jakby nowe stworzenie, gdy wiatr wieje nad wodami jak w Rdz 1; woda staje się natomiast murem chroniącym wybrańców Pana […] Lud, który wszedł w śmierć pośród morza i wyszedł ku życiu, teraz wychodzi ze strachu, by wejść w bojaźń Bożą. Staje się znów zdolnym do zaufania i do wiary. Kryzys wiary i krzyk buntu, uciszony przez polecenie Mojżesza, staje się teraz pieśnią uwielbienia” (B. Costacurta).

Egipcjanie, którzy ścigają Izraelitów są przerażeni. Dla nich wody życia są wodami śmierci. Mojżesz przechodzi po suchym dnie morza i jest zbawiony przez wodę razem ze swoim ludem. Wtedy też doświadczył mocy wiary: w nocy, ufając na ślepo, miało miejsce królewskie przejście i zabrzmiała pieśń wdzięczności ocalonych (Wj 15). Odtąd Mojżesz będzie tym, kim stał się tamtej nocy nad Morzem Czerwonym: człowiekiem modlitwy wstawienniczej i przewodnikiem ludu. Pasterzem, który cierpi z miłości do swojego ludu i z miłości do Boga, w nieustannym exodusie żył nadzieją ziemi obiecanej przez Boga. Są to cechy autentycznego przywódcy, który kocha ludzi i potrafi wczuć się w ich sytuacje. Sam jest wewnętrznie wolny i odważny, łączy autorytet z gotowością wysłuchania wszystkich, gotowy do dialogu, będąc całkowicie posłusznym i wiernym Bogu.

Droga przez pustynię, zawarcie Przymierza i śmierć Mojżesza

Kiedy Izraelici przeszli przez Morze Czerwone, Bóg prowadził ich krętymi ścieżkami pustyni, aby na widok czekających ich walk i niebezpieczeństw nie chcieli wrócić do Egiptu (Wj 13,17). Bóg pragnął dać swojemu ludowi więcej czasu na pustyni, aby mogli lepiej poznać Jego wolę i udoskonalić się duchowo, zanim wejdą do ziemi, którą im przeznaczył. „Potwierdza to Orygenes, jeden z najbardziej znanych starożytnych pisarzy chrześcijańskich. Pokazuje, że mówią o tym nawet nazwy miejsc, przez które Izraelici przechodzili po wyjściu z Egiptu. Pisarz zauważa na przykład, że nazwa egipskiego miasta Ramses, z którego Izraelici wyszli, oznacza poruszającego się robaka. Wobec tego, przypomina Orygenes – nawiązując do słów Chrystusa, by «nie gromadzić sobie skarbu tam, gdzie mól niszczy i gdzie złodzieje włamują się i kradną» (por. Mt 6,20) – mamy tu konieczność pozbycia się przywiązania do rzeczy materialnych, aby lepiej się wsłuchać w głos Boży. Kolejnym miejscem po krętej drodze wiodącej z Egiptu było Sukkot, co w języku hebrajskim oznacza namioty. Otóż na drodze duchowego rozwoju – tłumaczy starożytny pisarz – niezbędne jest uciekanie się do Bożej Opatrzności, tak jak człowiek na drodze musi szukać schronienia pod namiotem. Inną miejscowością na drodze było miasto Migdol, którego nazwa oznacza wieżę. W mniemaniu Orygenesa możemy dostrzec w tej nazwie obraz wspinania się w górę, co z kolei wiąże się z podjęciem trudu w celu większej doskonałości i więzi duchowej z Panem” (M. Buber).

Izraelici nie przeżyli na pustyni jako jednostki, ale jako wspólnota. Ocalenie było możliwe, bo działali razem – dzielili się zasobami, słuchali Boga, uczyli się odpowiedzialności za siebie nawzajem. Prawdziwa wolność i duchowy rozwój nie są indywidualne, ale wymagają wspólnoty z Bogiem i bliźnimi. Czterdzieści lat na pustyni to czas próby, oczyszczenia i przygotowania do wejścia do ziemi obiecanej. Bóg wyprowadza Izraelitów z Egiptu mocą znaków i cudów. Niewola faraona symbolizuje zniewolenie grzechem, a Pascha – przejście ze śmierci do życia. W naszym życiu również przychodzi moment decyzji: czy chcemy zaufać Bogu i wyjść z duchowej niewoli? Gdy Izraelici przechodzą przez rozstąpione morze, Bóg objawia swoją potęgę i daje im nowe życie. To wydarzenie można porównać do chrztu, który wprowadza nas w przymierze z Bogiem. Jednak, tak jak Izraelici, także my po chrzcie nie jesteśmy jeszcze gotowi na życie w pełni Bożym prawem – czeka nas długa droga dojrzewania w wierze i doskonalenia się w miłości. Dlatego potrzebujemy czasu pustyni. Nie wystarczy bowiem wyjść z Egiptu, aby być wolnym, trzeba jeszcze z Egiptu oczyścić serce. Wielu chrześcijan fizycznie wychodzi z „Egiptu” (np. przestaje grzeszyć, uwalnia się od nałogów), ale w sercu nadal tęskni za dawnym życiem. Prawdziwa wolność nie polega na braku ograniczeń, ale na zdolności do podejmowania odpowiedzialnych decyzji w dialogu z Bogiem i wspólnotą. Pustynia to miejsce próby. Izraelici doświadczają głodu, pragnienia i zwątpienia, ale Bóg się o nich troszczy: daje mannę, wodę ze skały i prowadzi ich słupem obłoku i ognia. My również przechodzimy przez duchowe pustynie – chwile ciemności, wątpliwości, walki z pokusami. Czy w takich momentach potrafimy zaufać Bogu?

Kiedy nadszedł czas zawarcia Przymierza i Izraelici stanęli wreszcie u stóp góry Synaj, okazało się, że nie potrafią czekać na słowo Boga przekazane przez Mojżesza. Wyniszczała ich niecierpliwość. Lud żądał obecności Boga konkretnej, materialnej i natychmiastowej. Zabrakło Mojżesza proroka, a kapłan Aaron jest posłuszny ludowi. Nie wchodzi z nim w dialog, każe zebrać złoto zrabowane w Egipcie. „I tak złoto zabrane Egipcjanom, które było szczególnym znakiem zwycięstwa odniesionego nad nimi przez Boga, teraz staje się powodem zdrady Boga przez lud” (D. Piekarz). Lud jest posłuszny Aaronowi: „Zdjął cały lud złote kolczyki, które miał w uszach, i zniósł je do Aarona. A wziąwszy je z ich rąk nakazał je przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany z metalu” (Wj 32, 3-4). Złoty cielec jest próbą stworzenia „boga na własnych warunkach”, co jest istotą bałwochwalstwa. Symbolizuje on ludzką naturę skażoną grzechem pierworodnym: „Jeśli Boga nie można zobaczyć, to uczyńmy boga na naszą miarę. W przypadku bożka nie ma niebezpieczeństwa ewentualnego powołania, które wymagałoby wyrzeczenia się własnego poczucia bezpieczeństwa, ponieważ bożki «mają usta, ale nie mówią» (Ps 115, 5). Rozumiemy więc, że bożek jest pretekstem do tego, by postawić samych siebie w centrum rzeczywistości, adorując dzieło własnych rąk. Aaron nie potrafił oprzeć się żądaniu ludzi i stworzył złotego cielca. Na starożytnym Bliskim Wschodzie cielec miał dwojakie znaczenie: z jednej strony przedstawiał płodność i obfitość, a z drugiej energię i moc. Ale przede wszystkim był uczyniony ze złota, a więc był symbolem bogactwa. Sukces, władza i pieniądze. To wielkie bożki. To są pokusy wszech czasów! Oto, czym jest złoty cielec: symbolem wszystkich pragnień, które dają złudzenie wolności, a zamiast tego zniewalają, bo bożek zawsze zniewala […] Odniesienie do Boga czyni nas mocnymi w słabości, niepewności, a także braku perspektyw. Bez prymatu Boga łatwo popadamy w bałwochwalstwo i zadowalamy się nędznymi pocieszeniami” (papież Franciszek).

Podczas gdy lud świętował, oddając cześć złotemu cielcowi, na górze Synaj Bóg zrelacjonował Mojżeszowi wydarzenia w obozie a następnie wyjawił swoje plany: „Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich” (Wj 32, 9-10). „Wielkim grzechem Izraela jest «twardy kark», albo inaczej zatwardziałość serca. Wyraża się ona w nieposłuszeństwie Bogu i pysze: «Twardy kark» lub «zatwardziałość serca» są rezultatem obstawania przy swoim i przy własnym sposobie myślenia. Prowadzą one do niesłuchania Boga, a więc do nieuznawania potrzeby zbawienia człowieka przez Boga” (S. Biel).

Na Synaju Bóg daje ludowi Dekalog – fundament moralnego życia ludzi wolnych. Izraelici uczą się, że wolność nie oznacza samowoli, lecz życie według Bożego prawa. W naszym życiu to także kluczowy moment – gdy zaczynamy rozumieć, że Bóg nie tylko nas wyzwala, ale też kształtuje, ucząc nas miłości i odpowiedzialności. Izraelici wielokrotnie buntują się przeciw Bogu: szemrzą, tęsknią za Egiptem, czczą złotego cielca. Ile razy my w naszej drodze wiary cofamy się, wracając do dawnych grzechów? Bóg jednak nie przestaje prowadzić swojego ludu – Jego miłosierdzie zawsze daje nową szansę.

Mojżesz odegrał kluczową rolę w zawarciu Przymierza na górze Synaj. Otrzymał od Boga Dziesięć Przykazań, które stały się fundamentem życia religijnego i moralnego Izraela. Był jedynym człowiekiem, który mógł przebywać tak blisko Bożej chwały i pośredniczyć między Bogiem a ludem. Pomimo swojego znaczenia Mojżesz pozostawał człowiekiem pokornym i ufnym wobec Boga. W Księdze Liczb czytamy, że „był najpokorniejszym z ludzi” (Lb 12, 3). To właśnie jego pokora i posłuszeństwo sprawiły, że Bóg powierzył mu tak wielką misję. Jednym z najpiękniejszych aspektów życia Mojżesza jest jego bliska relacja z Bogiem. „Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33,11). Mojżesz nie tylko słuchał Boga, ale również wstawiał się za ludem, prosząc o Jego miłosierdzie. Choć Mojżesz nie wkroczył do ziemi obiecanej, do końca pozostał wiernym sługą Boga i pielgrzymem nadziei. Jego śmierć na górze Nebo była zwieńczeniem życia pełnego poświęcenia i miłości.

Pokolenie, które wyszło z Egiptu, nie było gotowe na wolność i odpowiedzialność, dlatego nie mogło wejść do ziemi obiecanej. Mojżesz towarzyszył ludowi, który ciągle patrzył wstecz i nie potrafił zaufać przyszłości. To odnosi się do każdego procesu zmiany – ludzie często wolą znaną niewolę niż nieznaną wolność, bo ta druga wymaga odwagi i wewnętrznej przemiany. Nie wszyscy Izraelici weszli do ziemi obiecanej – ci, którzy nie zaufali Bogu, zginęli na pustyni. To przestroga, że nie wystarczy dobrze zacząć życie duchowe, trzeba jeszcze wytrwać w nim do końca.

Historia Mojżesza to nie tylko opowieść o przeszłości, ale żywa lekcja przywództwa, odpowiedzialności za innych i umiejętność budowania bliskiej relacji człowieka z Bogiem. Mojżesz nie skupia się na swoim losie, lecz na przyszłości Izraela. W Księdze Powtórzonego Prawa Mojżesz przekazuje ludowi najważniejsze zasady życia – podsumowuje i przypomina Prawo. Błogosławi każde pokolenie – zamiast narzekać na swój los, dba o duchowe dziedzictwo narodu. Przekazuje przywództwo Jozuemu – Mojżesz wie, że żaden lider nie jest wieczny i że dobry przywódca nie myśli tylko o swojej władzy, ale o tym, kto go zastąpi. Prawdziwy mąż Boży nie buduje swojej wielkości, lecz przyszłość swojego ludu. Mojżesz nie narzeka, że nie wejdzie do ziemi obiecanej – skupia się na tym, by Izrael wszedł tam przygotowany. Odmowa wejścia Mojżesza do ziemi obiecanej to nie kara w prostym sensie, ale lekcja duchowa. Mojżesz był przywódcą pokolenia wychowanego w niewoli, a ziemia obiecana miała być miejscem dla nowego pokolenia – ludzi wolnych. Każdy lider ma swoje miejsce i czas, ale nie każdy przywódca może być częścią przyszłości, którą tworzy. Mojżesz był człowiekiem pustyni – Jozue był człowiekiem przyszłości. To ważna lekcja: nasza rola w Bożym planie może polegać na przygotowaniu czegoś dla innych, a nie na zbieraniu owoców naszej pracy. Mojżesz umiera na Górze Nebo, a jego grób pozostaje nieznany. Jonathan Sacks interpretuje to jako odrzucenie kultu jednostki – Mojżesz nie staje się obiektem czci, ponieważ jego misja dotyczyła nie jego samego, lecz Tory i narodu. Pokazanie, że Bóg jest prawdziwym przywódcą Izraela – Mojżesz odchodzi, ale Boża obietnica trwa. Mojżesz uczył Izrael, jak żyć zgodnie z wolą Bożą, a to jest ważniejsze niż jego fizyczna obecność. Co możemy wynieść z ostatniego etapu życia Mojżesza? Wielkość człowieka mierzy się tym, jaką spuściznę zostawia, a nie tylko tym, co sam osiąga. Nie zawsze widzimy pełnię owoców naszej wiary i miłości, modlitwy i pracy, ale to nie znaczy, że były one daremne. Najważniejsze jest to kim jesteśmy w oczach Boga, jak żyjemy i czego uczymy innych – to nasza prawdziwa nieśmiertelność. Mojżesz nie wszedł do ziemi obiecanej, ale jego nauczanie prowadziło Izraelitów przez wieki. A jakie wartości my zostawiamy po sobie?

Znaczenie Mojżesza dla nas

Mojżesz przypomina nam, że Bóg powołuje każdego człowieka do konkretnego zadania. Jego historia uczy nas także, że droga wiary nie jest łatwa – wymaga cierpliwości, zaufania i gotowości do wypełnienia Bożego planu. Mojżesz pokazuje również, jak wielką rolę odgrywa modlitwa i bliska relacja z Bogiem w naszym życiu. Mojżesz jest wzorem dla wszystkich, którzy pragną żyć w przyjaźni z Bogiem. Jego wiara, odwaga i wierność pokazują, że nawet w najtrudniejszych chwilach warto ufać Bożej Opatrzności. Niech jego postawa inspiruje nas do budowania głębokiej relacji z Bogiem i odwagi w wypełnianiu Jego woli.

Pytania do osobistej refleksji:

Jakie znaczenie ma dla mnie historia wyjścia Izraelitów z Egiptu? Jakie „Egipty” (zniewolenia) muszę opuścić w swoim życiu? Jak Mojżesz zareagował na wezwanie Boga do działania? Jak reaguję na Boże zaproszenie do działania w moim życiu? W jaki sposób mogę zaufać Bogu, gdy staję przed trudnymi wyborami lub niepewnymi sytuacjami, podobnie jak Izraelici w czasie podróży przez pustynię? Kiedy w moim życiu doświadczałem „przejścia przez Morze Czerwone”? Jakie momenty były dla mnie przełomowe i prowadziły do duchowego uwolnienia? Jakie wyzwania spotkały lud Izraela na pustyni? Jakie trudności napotykam na swojej drodze wiary i jak się z nimi mierzę? Jakie osoby lub doświadczenia pomagają mi w mojej duchowej drodze? Jakie są moje własne „Dziesięć Plag”? Jakie problemy lub trudności w moim życiu są wynikiem moich działań, a jakie są Bożymi próbami? Jakie obietnice Boga zawarte w Księdze Wyjścia dają mi nadzieję na przyszłość? Jakie Boże obietnice są dla mnie szczególnie ważne w tym momencie życia? Jakie znaczenie ma dla mnie Przymierze Boga z Izraelem? Jak postrzegam swoje osobiste przymierze z Bogiem? Jak rozumiem rolę Prawa Bożego (Dekalogu) w życiu Izraelitów? Jakie Boże przykazania są dla mnie kluczowe w codziennym życiu? Czy w moim życiu są „złote cielce”, którym poświęcam więcej uwagi niż Bogu? Czy ufam Bogu, nawet gdy nie widzę natychmiastowych rezultatów?

Jak mogę umocnić swoją wierność w przymierzu z Bogiem?

Modlitwa na zakończenie

Panie Boże, który prowadziłeś Mojżesza i Twój lud przez pustynię,
dziękujemy Ci za Twoją miłość i wierność.
Ucz nas zaufania, jakiego uczyłeś Mojżesza,
abyśmy słuchali Twojego głosu i szli drogą, którą nam wskazujesz.

Daj nam serca otwarte na Twoje przykazania,
abyśmy jak Mojżesz trwali przy Tobie nawet w trudnościach.
Niech Twoje słowo będzie dla nas światłem,
a Twoja obecność siłą w naszej codzienności.

Prowadź nas, Panie, jak kiedyś prowadziłeś Izraelitów,
abyśmy doszli do ziemi obiecanej – życia z Tobą na wieki.

Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

 

[1] L. Invernizzi zwraca uwagę, że kwestia imienia w narracji biblijnej jest najczęściej używanym sposobem na określenie postaci, ponieważ nadaje jej indywidualność, tożsamość i wyróżnia ją w szczególny sposób. W języku hebrajskim Księga Wyjścia nosi tytuł: „Imiona”. Ich pamięć lub brak zdaje się być sposobem, w jaki opowiadanie zaprasza czytelnika, aby głębiej uchwycić jego przesłanie. Faraonowie i najwyższe władze Egiptu nigdy nie są określane w tekście ich własnym imieniem ani nazwą dynastii, a do ich rozróżnienia stosuje się jedynie określenia w stylu: „nowy król, który nie znał Józefa” (Wj 1,8). Taki zabieg rzuca się w oczy w kontraście do faktu, że dwie położne zostały zapamiętane po imieniu: Szifra (piękno) i Pua (blask). One ośmieliły się bronić życia noworodków, przeciwstawiając się absurdalnym rozkazom tyrana i dlatego wyróżniają się, wyłaniając się z anonimowości, która otacza wszystkie postacie występujące na początku Księgi Wyjścia. Wszystkie inne postacie są określane jedynie przez pełnione funkcje – faraon, córka faraona, służąca, matka, siostra itd. Biblia chce nam powiedzieć, że na nieśmiertelne imię zasługują nie tyle potężni, ile ci, którzy kochają i bronią życia, zwłaszcza małych i bezbronnych.

[2] Bibliści uważają, że każda z dziesięciu plag może być powiązana z konkretnymi egipskimi bóstwami. Nawet ostatnia plaga, która uderza w pierworodnych w Egipcie, może być również postrzegana jako atak na politycznych bogów Egiptu, ponieważ faraon był czczony jako boski, a jego synowie byli „przebóstwiani” podczas specjalnych ceremonii.