Luty

ABRAHAM

Abraham jest ważną postacią dla trzech religii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Początkowo nosił imię Abram (hebr. „wzniosły ojciec”). Nazwany jest w Biblii „ojcem wielu narodów” (Rdz 17, 5) i „przyjacielem Boga”. Obok Mojżesza, Dawida i Eliasza, jest jedną z najważniejszych postaci Starego Testamentu. Nie wynika to z liczby rozdziałów Księgi Rodzaju, które opisują losy tego patriarchy i jego rodziny (Rdz 11,27–25,34), ale przede wszystkim z roli, jaką odegrał on w historii zbawienia, a także jego znaczenia dla rozwoju wiary w jedynego i prawdziwego Boga. Ojcostwo Abrahama nie dotyczy jedynie wymiaru fizycznego, ale nade wszystko duchowego – stał się on pierwszym człowiekiem, który uwierzył Bogu na słowo i był Mu posłuszny. Podkreśla to często pojawiająca się w Starym Testamencie formuła: „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” (Wj 2,24; 3,6; 1Krl 18,36).

W Księdze proroka Izajasza czytamy: „Wejrzyjcie na skałę, z której was wyciosano, i na gardziel studni, z której was wydobyto. Wejrzyjcie na Abrahama, waszego ojca, i na Sarę, która was zrodziła. Bo powołałem jego jednego, lecz pobłogosławiłem go i rozmnożyłem” (Iz 51,1-2). Dzięki swojej wierze Abraham jest skałą, na której możemy budować naszą wiarę i studnią, z której czerpiemy wodę do naszej relacji z Bogiem. Św. Paweł jest przekonany, że „dziećmi Abrahama są ci, którzy polegają na wierze” (Ga 3,7).

Poznając historię Abrahama – pierwszego w Biblii pielgrzyma nadziei – możemy odkryć w sobie wiele podobieństw. Należymy do tej samej rodziny wierzących w jedynego Boga, co nasz duchowy przewodnik. Możemy więc uczyć się od niego „pielgrzymowania w nadziei” i spojrzenia na własne życie w świetle Bożych obietnic. Medytując nad życiem Abrahama, szybko się przekonamy, że przeżywamy walki i kryzysy, wzloty i upadki w wierze. Przez swoje doświadczenie wiary Abraham pomaga nam rodzić się każdego dnia do wiary w Boga, który jest wierny swoim obietnicom.

Powołanie Abrahama

Powołanie Abrahama opisane jest w rozdziale 12 Księgi Rodzaju (w. 1-9). Rabini zastanawiali się, kim naprawdę był Abraham, gdy został powołany przez Boga, i jaką miał o Nim wiedzę. Na to pytanie podano trzy różne odpowiedzi. Według niektórych interpretacji rabinicznych Abraham poznał Boga, gdy miał rok – w wieku, gdy brak jeszcze narzędzi do odpowiedniego poznania intelektualnego. Chciano w ten sposób podkreślić, że poznanie Boga było dla niego w całkowitym darem. Inna tradycja mówi, że Abraham poznał Boga, mając trzy lata – w wieku, gdy zaczyna się coś rozumieć i być ukształtowanym przez środowisko rodzinne. Poznanie Boga przez Abrahama byłoby zatem owocem zarówno Bożego daru, jak i jego własnego wysiłku oraz wychowania w rodzinie. Trzecia tradycja, być może najpiękniejsza, podkreśla, że Abraham poznał Boga w wieku 48 lat. 48 lat w tradycji biblijnej to wiek pełnej dojrzałości, tuż przed 49 rokiem życia (w symbolice biblijnej 7 razy 7 oznacza pełnię). W tym wieku, gdy może pojawić się pokusa wypalenia i rozczarowania, Abraham odkrywa absolutne pierwszeństwo Boga. Jest to moment, gdy człowiek, doświadczając różnych trudności i niepowodzeń, otwiera się na dar z wysoka i staje się pielgrzymem nadziei, dojrzewając w wierze i miłości.

Abraham pochodził z rodziny, która służyła obcym bogom, o czym świadczy Księga Jozuego (24,2). Z punktu widzenia swoich rodzinnych korzeni Abraham nie miał żadnych zasług, by stać się wybrańcem Boga i „ojcem narodów”. Jego historia pokazuje, że wiara nie jest dziedziczna – można do niej dojść z dowolnego punktu wyjścia, niezależnie od wieku, wykształcenia czy wychowania. Spotkanie z Bogiem zawsze jest owocem Jego łaski i ludzkiej wolności. Interwencja Boga nie jest odpowiedzią nasze zasługi, ani uznaniem dla naszej inteligencji, pracowitości czy dobroci. Człowiek nie ma żadnego osobistego tytułu do bycia obdarowanym i powołanym. Łaska spotkania z Bogiem nie opiera się na więzach krwi ani przynależności do jakiejś uprzywilejowanej grupy. Abram jest człowiekiem jak każdy inny, poganinem, a jedyną cechą, która go wyróżnia, jest jego gotowość do odpowiedzi na powołanie.

Bóg przemówił do Abrama, wzywając go, aby opuścił swoją ojczyznę, rodzinę i dom ojca, i udał się do ziemi, którą mu wskaże. Było to wezwanie do opuszczenia wszystkiego, co było znane i bezpieczne. „Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał” (Rdz 12, 4). Ten krok w nieznane jest symbolem głębokiego zaufania do Boga i gotowości do wypełnienia Jego woli. Bóg obiecał Abrahamowi trzy rzeczy: 1) Ziemię, która stanie się dziedzictwem jego potomków; 2) Potomstwo – mimo że Abraham i jego żona Sara byli bezdzietni i w podeszłym wieku, Bóg obiecał, że jego potomstwo będzie liczne jak gwiazdy na niebie; 3) Błogosławieństwo – Abraham i jego potomstwo mieli stać się źródłem błogosławieństwa dla wszystkich narodów (Rdz 12, 2-3). Obietnice te były wielkie i wymagały od Abrahama wiary w coś, co wydawało się po ludzku niemożliwe.

Powołanie Abrahama jest nagłe, wywraca do góry nogami spokojne życie 75 – letniego mężczyzny, który mieszkał w bogatym mieście mezopotamskim Ur. Oparte jest na wezwaniu Bożym, które rozbrzmiało w zwykły dzień życia przywódcy plemienia, który liczył jedynie na podążanie śladami przodków, aby osiągnąć szczęśliwe zakończenie ziemskiej pielgrzymki. Jak zauważa G. Ravasi, powołanie Abrahama jest nakreślone według niemal „wojskowego” schematu. Rozkaz, wyrażony hebrajskim czasownikiem „halak”, „iść”, „Idź!”; wykonanie gotowe i bez sprzeciwu – jak to się stanie w przypadku innych ważnych powołań (na przykład Mojżesza i Jeremiasza).

W powołanie Abrahama wpisane są: tajemnica, której nie rozumie, ryzyko zaufania, które musi podjąć i obietnica, która ma się wypełnić w przyszłości. Spotkanie z Bogiem zawsze „kosztuje życie”. Abraham musi opuścić swoją „ziemię”, czyli swój kraj i miasto, w którym czuł się bezpiecznie. Kolejne oddzielenie to sieć licznych relacji plemiennych, które na Bliskim Wschodzie były bardzo intensywne i ciepłe, stanowiąc kulturowe dziedzictwo człowieka. Wreszcie, oddzielenie od „domu ojca”, który oznacza rodzinny klan, bezpieczne ognisko rodzinne, w którym Abraham żył swoją codziennością z żoną Sarą i siostrzeńcem Lotem.

Pielgrzymka wiary, droga wcześniej nieznana Abrahamowi, rozpoczyna się od opuszczenia tego, co znane, tego, co do tej pory dawało mu poczucie stabilizacji. Abraham zgadza się na to, aby to Bóg kierował jego życiem, aby to On pisał kolejne karty jego historii. Abraham chwyta się Bożej obietnicy i pozwala się prowadzić także w skrajnie trudne doświadczenia.

W jednej z katechez papież Franciszek podkreśla, że „Abraham jest człowiekiem Słowa. Kiedy Bóg mówi, człowiek przyjmuje to Słowo, a jego życie staje się miejscem, w którym chce ono się wcielać. To jest wielka nowość na religijnej drodze człowieka — życie człowieka wierzącego zaczyna być pojmowane jako powołanie, czyli jako wezwanie, jako miejsce, w którym urzeczywistnia się obietnica; a on porusza się w świecie nie tyle pod ciężarem tajemnicy, co z mocą owej obietnicy, która kiedyś się spełni […] Abraham swoim życiem, swoim przykładem uczy nas tej wędrówki, tej drogi, na której wiara staje się historią. Boga nie postrzega się już teraz tylko w zjawiskach kosmicznych, jako Boga dalekiego, który może budzić przerażenie. Bóg Abrahama staje się «moim Bogiem», Bogiem mojej historii osobistej, który kieruje moimi krokami, który mnie nie opuszcza; Bogiem moich dni, towarzyszem moich przygód; Bogiem Opatrznością. Zapytuję siebie i zapytuję was — czy mamy takie doświadczenie Boga? «Mojego Boga», Boga, który mi towarzyszy, Boga mojej osobistej historii, Boga, który kieruje moimi krokami, który mnie nie opuszcza, Boga moich dni? Czy doświadczamy tego?”

Abraham jest dla nas wzorem w słuchaniu słowa Bożego i przykładem wiary, która opiera się na pełnym zaufaniu Bogu. Jego postawa pokazuje, jak uwierzyć Bogu na Jego Słowo, nawet wbrew ludzkiej logice czy trudnościom.

Dzisiaj wielu ludzi jest zagłuszonych, żyje w anonimowym tłumie, mają problem ze słuchaniem, mają problem z dialogiem w małżeństwie, w rodzinie. Abraham pokazuje, że wtedy, kiedy nasze serce jest wypełnione słowem Boga możemy odnaleźć prawdziwy pokój i właściwy kierunek w życiu. W świecie pełnym hałasu i pośpiechu Abraham uczy nas, że słuchanie Boga pozwala wyjść z izolacji, odnaleźć sens i budować relacje oparte na prawdzie i miłości. Gdy nasze serce jest wypełnione Bożym słowem, potrafimy lepiej słuchać innych, rozmawiać i wprowadzać harmonię w małżeństwie, rodzinie i społeczeństwie.

Bóg przemawia do nas w chwilach, których się nie spodziewamy, często w ciszy i prostocie codziennego życia. Tak jak Abraham potrafił usłyszeć Boże wezwanie i mu zaufać, my również jesteśmy zaproszeni do otwarcia serca, by rozpoznać Jego głos pośród chaosu świata. To wymaga wiary i odwagi, ale prowadzi do życia pełnego szczęścia i Bożego błogosławieństwa.

Historia Abrahama uczy nas, że relacja z Bogiem jest głęboko zakorzeniona w tajemnicy wiary. Nie wszystko da się zrozumieć od razu ani wyjaśnić ludzkim rozumem. Abraham, choć nie znał całego planu Boga, zaufał Mu i poszedł za Jego wezwaniem. To pokazuje, że wejście w bliską więź z Bogiem wymaga otwartości, zaufania i gotowości, by kroczyć drogą obietnicy, której spełnienia jeszcze nie widzimy. Wiara to nie tylko słowa i deklaracje, ale konkretne czyny, które wynikają z głębokiego przekonania, że Boże obietnice zawsze się wypełniają. Abraham pokazuje, że nawet w największych próbach możemy zaufać Bożej miłości i wierności.

Bóg dając nam swoje słowo i powołanie ryzykuje najwięcej. Jako ludzie obdarowani wolnością, możemy Jego słowo przyjąć z wiarą, tak jak Abraham, a możemy je po prostu odrzucić i pozostać głusi na Jego wezwanie. Bóg, dając nam swoje Słowo, obdarza nas wolnością wyboru. Abraham pokazuje, że przyjęcie Bożej obietnicy wymaga odwagi i zaufania, ale prowadzi do głębokiej relacji z Bogiem i obfitości Jego błogosławieństw. Odrzucenie słowa zamyka nas na tę łaskę, pozostawiając w duchowej pustce. Wybór zawsze należy do nas. Odrzucając Boże słowo, człowiek bardzo szybko staje się łącznikiem między łóżkiem, lodówką, pralką i telewizorem. Jego serce jest puste. Staje się niewolnikiem codziennej rutyny i materialnych potrzeb, które nie potrafią wypełnić pustki w jego sercu. Abraham przypomina nam, że tylko słuchanie i przyjęcie słowa Bożego może nas wyzwolić z tej pustki i nadać naszemu życiu duchową głębię oraz właściwy kierunek. Pójście za głosem powołania wymaga odwagi i zaufania, nawet gdy droga wydaje się trudna i pełna prób. Abraham pokazuje, że przyjęcie Bożego słowa często wiąże się z ofiarą, ale prowadzi do prawdziwego spełnienia i życia w bliskości z Bogiem.

Słowo, którym codziennie się posługujemy, może budować, dawać nadzieję, ale może też zabijać i niszczyć. Słowo ma ogromną moc – może być źródłem wsparcia, pociechy i miłości dla innych, ale niewłaściwie użyte potrafi ranić i niszczyć nasze relacje. Dlatego ważne jest, by naśladować Abrahama, który wsłuchiwał się w Boże słowo i pozwalał, by to ono kształtowało jego życie. Nasze słowa również powinny być nasycone dobrem, prawdą i miłością, by budować innych i nieść im nadzieję.

List do Hebrajczyków podkreśla, że słowo Boże jest żywe, skuteczne i przenika nawet do najgłębszych zakamarków serca (4,12). Dlatego, że jest to słowo, które pochodzi od Boga, ma moc, by zmieniać ludzi i ich serca. Słowo Boże nie jest jedynie zwykłą informacją, ale nośnikiem Bożej mocy i woli, zdolnym do przemiany człowieka. To wyjaśnia, dlaczego jest tak skuteczne w działaniu.

Wiele razy nie doświadczamy mocy Bożego słowa, bo nie traktujemy Go jako skierowanego osobiście do siebie. Zamiast przyjąć słowo Boże jako zaproszenie do osobistego dialogu z Bogiem, traktujemy je jak ogólne wskazania moralne lub historie z przeszłości. Kiedy jednak zaczniemy odbierać je jako przesłanie skierowane bezpośrednio do nas, zyskujemy szansę na prawdziwą przemianę i doświadczenie mocy tego Słowa. Przez otwarte serce i gotowość do słuchania Bożych wskazówek, możemy pozwolić, by Jego Słowo wpływało na nasze życie w sposób głęboki i konkretny. Warto codziennie prosić Boga o otwarcie oczu na to, co ma nam do powiedzenia.

Pamiętam świadectwo pewnego alkoholika, który opowiadał mi, że jedno zdanie z Pisma  św. zmieniło całe jego życie. Przechodząc obok kościoła po kilku nieudanych terapiach, usłyszał jedno zdanie z Księgi nad Pieśniami: „O ileż słodsza jest miłość twoja od wina” (Pnp 4, 10). Ten człowiek poczuł wówczas w sercu jakiś ogień i szczerze zawołał: „Boże, jeśli to prawda, daj mi doświadczyć Twojej miłości, bym więcej nie szukał pocieszenia w alkoholu”.  To jedno słowo Boga zmieniło jego dotychczasowe życie. Przeżył głębokie nawrócenie, przystąpił do spowiedzi z całego życia, naprawił relacje z bliskimi i zaczął życie w trzeźwości.

Pamiętam też rozmowę z umierającym człowiekiem, który opowiadał mi, że boi się śmierci, w nocy nie może spać, bo słyszy dziwne głosy. Z jednej strony słyszy głos, który go oskarża, pokazuje mu jego grzechy, całe jego życie, jego błędy, a z drugiej strony dochodzi do niego głos, który go pociesza, daje mu nadzieję, zapewnienie, że jest dzieckiem Boga. I ten człowiek cały przerażony mówi do mnie, proszę księdza, a ja nie wiem jak rozpoznać, który głos jest prawdziwy, boję się, że nie potrafię rozpoznać słowa Boga. Starałem się mu tłumaczyć, że w Bogu nie ma potępienia, a Jego głos nigdy nie prowadzi do strachu, ale do pokoju. Boży głos może nie zawsze być głośny, ale jest głosem miłości i pocieszenia. Należy rozpoznać go po tym, że prowadzi do zaufania, pokoju i nadziei, a nie do lęku i oskarżania. Bóg nigdy nie porzuca swoich dzieci, niezależnie od ich grzechów, a Jego miłość jest silniejsza niż jakiekolwiek oskarżenie. Po rozmowie z Nim, gdy wróciłem do domu, sam zadałem sobie pytanie, czy ja słyszę Boga w moim życiu? Czy rzeczywiście Jego słowo mnie wypełnia, rodzi we mnie nadzieję?

Bóg często przemawia do nas w sposób cichy, subtelny, przez swoje słowo, głos naszego sumienia, czy codzienne wydarzenia. Ważne jest, by być wrażliwym na te momenty, w których doświadczamy Jego obecności, poczucia pokoju, nadziei i miłości. Dlatego warto zatrzymać się na chwilę w codziennym życiu, poświęcić czas na modlitwę i medytację słowa Bożego.

Każdy kto podejmuje ryzyko wiary, musi mierzyć się z różnymi wątpliwościami. Abraham, który zaufał Bogu i wyruszył w nieznane, dwukrotnie wyraził swoje wątpliwości: „zbliżam się do kresu mego życia”; „nie dałeś mi potomka, ten właśnie zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą” (Rdz 15,2-3). W obliczu wątpliwości i goryczy Abrahama, Bóg ponawia swoją obietnicę chociaż nie spieszy się z jej spełnieniem. „I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo»” (Rdz 15,5). Aby przezwyciężyć wątpliwości i dalej podążać drogą wiary, Abraham musi wyjść poza swoje małe horyzonty (dlatego Bóg wyprowadził go na zewnątrz), musi zmienić kierunek spojrzenia (spójrz na niebo) i nie zapominać, że wszechmoc Boga jest nieograniczona (policz gwiazdy, jeśli zdołasz). Nikt nie jest w stanie stać się pielgrzymem nadziei, a także przekazać nadzieje innym, jeśli nie wyjdzie poza swoje sztywne schematy i ograniczenia. Tylko wtedy może uwierzyć „nadziei wbrew nadziei” – jak Abram – odkrywając, że Bóg jest wszechmogący i potrafi uczynić to co jest niemożliwe i trudne do pojęcia dla człowieka.

Odpowiedź Abrahama jest konkretna: „uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę” (Rdz 15,6). Biblia Edycji św. Pawła przełoży to zdanie w następujący sposób: „Abram uwierzył Panu, który za to uznał go za sprawiedliwego”. Co to znaczy, że Abram uwierzył? Na pewno nie to, że uwierzył, iż Bóg istnieje. Wielkość Abrama polegała na tym, iż uwierzył Bogu na słowo, uwierzyło w to, co mu Bóg obiecał. I dzięki takiej wierze każdy z nas – podobnie jak Abraham – może wejść na drogę, która prowadzi do utraconej na skutek grzechu pierworodnego przyjaźni z Bogiem, do tej relacji i komunii, jaka była zamierzona przez Boga od początku stworzenia świata.

Św. Paweł zwraca uwagę, że Abraham „wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe – miał już prawie sto lat – i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał” (Rz 4,18-21).

„Wiara rodzi się w spotkaniu z Bogiem żywym, który nas wzywa i ukazuje nam swoją miłość, miłość nas uprzedzającą, na której możemy się oprzeć, by trwać niezłomnie i budować życie. Przemienieni przez tę miłość, otrzymujemy nowe oczy, doświadczamy, że jest w niej zawarta wielka obietnica pełni i kierujemy spojrzenie w przyszłość. Wiara, którą przyjmujemy od Boga jako dar nadprzyrodzony, jawi się jako światło na drodze, wskazujące kierunek naszej wędrówki w czasie. Z jednej strony pochodzi ona z przeszłości, jest światłem pamięci o Założycielu, o życiu Jezusa, gdzie objawiła się Jego w pełni wiarygodna miłość, zdolna zwyciężyć śmierć. Lecz jednocześnie, ze względu na to, że Chrystus zmartwychwstał i przeprowadza nas poza próg śmierci, wiara jest światłem bijącym z przyszłości, które otwiera przed nami wielkie horyzonty i kieruje nas poza nasze odosobnione «ja» ku szerokiej komunii” (Lumen fidei, n. 4).

Dzięki swemu całkowitemu zawierzeniu Abraham został uznany za „ojca wiary”. Całą tę drogę wiary Abrahama – począwszy od Charanu, a skończywszy na górze Moria – tak opisuje List do Hebrajczyków: „Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej, jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg. […] Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa” (Hbr 11,8-10.17-19).

Próba wiary – ofiara Izaaka (Rdz 22)

Opowieść ta jest nie tylko przykładem wiary, posłuszeństwa i zaufania Bogu, ale także zapowiedzią Bożego planu zbawienia. Przyjrzyjmy się, co ta historia oznaczała dla Abrahama, co oznacza dla nas dzisiaj i jakie przesłanie kryje dla całej ludzkości. Historia rozpoczyna się od słów: „Po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę” (Rdz 22,1). Abraham, który doświadczył już wielu trudnych momentów w swoim życiu, otrzymuje od Boga polecenie, by złożył w ofierze swojego jedynego syna, Izaaka. Syn ten był nie tylko owocem Bożej obietnicy, ale także symbolem przyszłości i spełnienia Bożych planów wobec Abrahama.

Księga Rodzaju szczegółowo opisuje przygotowania Abrahama do wypełnienia bolesnego zadania. Jego posłuszeństwo Bogu wyrażone zostaje za pomocą wielu gestów podjętych w milczeniu, opowiadanych jakby w zwolnionym tempie: wstał rano, osiodłał osła, zabrał ze sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę. Nie dowiadujemy się natomiast nic o uczuciach Abrahama. Co czuł jako ojciec, który miał zabić ukochane dziecko? Jakie wewnętrzne rozdarcie i pokusy przeżywał w ciągu trzech długich dni drogi? Dla Abrahama jako ojca to polecenie musiało być niezrozumiałe i bolesne. Jednak pomimo tych wątpliwości odpowiedział posłuszeństwem. Jego postawa pokazuje, że wiara to nie tylko zaufanie w słowach, ale także gotowość do czynów, nawet wtedy, gdy wydają się one przekraczać nasze ludzkie możliwości. Abraham wyrusza w drogę z Izaakiem, zabierając ze sobą drewno na ofiarę, ogień i nóż. Podczas podróży Izaak pyta ojca: „Oto ogień i drwa, a gdzie jest jagnię na ofiarę?” (Rdz 22,7). Abraham odpowiada: „Bóg upatrzy sobie jagnię na ofiarę” (Rdz 22,8). Te słowa są wyrazem niezwykłego zaufania Abrahama do Boga. Patriarcha wierzy, że Bóg, który obiecał mu potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, ma plan, którego on jeszcze nie rozumie. Abraham wie, że Bóg nie postępuje okrutnie ani absurdalnie, nie ma upodobania w ludzkim cierpieniu, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. „Jego logika, nawet w takim momencie, jest logiką miłości, a wiara Abrahama polega właśnie na tym, że zgodził się za tą otwarcie okrutną i bezwzględną logiką postępować bez cienia buntu tak dalece, aby w końcu odkryć, na ile jest ona płodna, dobroczynna i zbawcza” (G. Ravasi).

Gdy Abraham podnosi rękę, by złożyć swojego syna w ofierze, anioł Pana powstrzymuje go i mówi: „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz bowiem wiem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet swego jedynego syna” (Rdz 22,12). Bóg dostarcza baranka, który zostaje złożony w ofierze zamiast Izaaka. Ta interwencja pokazuje, że Bóg nie pragnie śmierci człowieka, ale chce, by człowiek całkowicie zawierzył Mu swoje życie.

W tradycji rabinistycznej to wydarzenie jest znane jako „Akeda”, co w języku hebrajskim oznacza „związanie” lub „wiązanie”. Odnosi się to do momentu, w którym Abraham „wiązał” swojego syna Izaaka, przygotowując go do ofiary. „Akeda” jest jednym z kluczowych momentów w żydowskiej tradycji, który symbolizuje zarówno niezwykłą wierność Abrahama Bogu, jak i Boże miłosierdzie, które ostatecznie zatrzymało Abrahama przed ofiarowaniem Izaaka. W judaizmie jest to także przypomnienie o gotowości do poświęcenia, ale również o Bożym zapewnieniu zbawienia. W doświadczeniu na górze Moria Bóg zwraca Abrahamowi swego syna Izaaka, ale jest to „nowy syn”, ponieważ teraz Izaak jest wolny od ojcowskiej relacji i Abraham schodzi już z góry nie ze swoim biologicznym synem, ale z synem, którego Bóg mu ofiarował.

„Relacja Abrahama z Izaakiem pozwala nam zrozumieć, czym jest wiara. Abraham jest gotów poświęcić Izaaka nie dlatego, że go nie kocha, ale dlatego, że kocha Boga miłością absolutną […] Bogu nie daje się odpadków z serca. Bogu ofiaruje się największą miłość, albo nic mu się nie daje. Tylko jeśli kochasz nieskończenie, możesz ofiarować Bogu miłość twego życia. Rezygnacja z tego, czego w rzeczywistości nie kochasz, to pocieszająca ucieczka. Ale rezygnacja z tego, co kochasz bardziej niż wszystko inne, gotowość z rezygnacji z własnych marzeń, planów, kalkulacji, zawierzenie Bogu na dobre i złe, cokolwiek by chciał dla ciebie – to jest wiara. Ofiarować Bogu Izaaka twego serca” (B. Forte).

Wydarzenie na wzgórzu Moria kończy się ponownym objawieniem Boga i potwierdzeniem wcześniejszych obietnic: „Przysięgam na siebie, wyrocznia Pana, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu” (Rdz 22,16-18). Są to ostanie słowa skierowane przez Boga do Abrahama. Bóg jest wierny, obdaruje Abrahama błogosławieństwem, licznym potomstwem i pokojem.

Bóg zapewnia też Abrahama: „będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą” (Rdz 12,3). W nim będą błogosławione wszystkie ludy ziemi. Od niego – za pośrednictwem Jezusa Chrystusa – błogosławieństwo rozszerzy się na całą ludzkość. Dlatego w tradycji żydowskiej najpiękniejszym darem jaki dziecko może otrzymać od swojego ojca jest życzenie: „Obyś mógł stać się jak Abraham”.

„Abraham, wierzący, uczy nas wiary i jako cudzoziemiec na ziemi ukazuje nam prawdziwą ojczyznę. Wiara czyni nas pielgrzymami na ziemi, wpisanymi w świat i w historię, ale dążącymi do ojczyzny niebieskiej. Wiara w Boga czyni nas zatem nosicielami wartości, które często nie pokrywają się z modą i opinią danej chwili, wymaga od nas przyjęcia kryteriów, które nie są zbieżne z powszechną mentalnością. Chrześcijanin nie powinien lękać się zmierzania «pod prąd», aby żyć swoją wiarą, przeciwstawiając się pokusie «dostosowania się». W wielu naszych społeczeństwach Bóg stał się «wielkim nieobecnym», a Jego miejsce zajęły liczne bożki, przed wszystkim autonomiczne «ja» i żądza posiadania. Także znaczący i pozytywny rozwój nauki i techniki doprowadziły człowieka do złudzenia wszechmocy i samowystarczalności, a narastający egocentryzm spowodował spore zachwianie równowagi w relacjach międzyludzkich i zachowaniach społecznych. Jednak pragnienie Boga (por. Ps 63,2), nie wygasło, a ewangeliczne orędzie nadal rozbrzmiewa poprzez słowa i dzieła wielu mężczyzn i kobiet wiary. Abraham, ojciec wierzących jest nadal ojcem wielu dzieci, które godzą się, by iść w jego ślady i wyruszają w drogę, będąc posłusznymi względem Bożego powołania, ufając w życzliwą obecność Pana i przyjmując Jego błogosławieństwo, aby stać się błogosławieństwem dla wszystkich. Jest to świat pobłogosławiony wiarą, do której wszyscy jesteśmy wezwani, aby nieustraszenie kroczyć idąc za Panem Jezusem Chrystusem” (Benedykt XVI).

Przesłanie dla nas: ofiara Abrahama ma wiele znaczeń, które pozostają aktualne również dziś:

  • Wiara i posłuszeństwo: Abraham uczy nas, że prawdziwa wiara wymaga całkowitego zawierzenia Bogu, nawet wtedy, gdy Jego plany są dla nas niezrozumiałe.
  • Bóg jako Dawca życia i Zbawiciel: W tej historii widzimy Boga jako Tego, który daje i ratuje. Jego celem nie jest zniszczenie, lecz życie i błogosławieństwo.
  • Zapowiedź ofiary Chrystusa: Baranek ofiarowany zamiast Izaaka jest zapowiedzią Jezusa Chrystusa, który złożył siebie w ofierze za nasze grzechy. W odróżnieniu od Izaaka, Jezus poszedł na śmierć z własnej woli, by nas zbawić.

Każdy z nas w życiu doświadcza momentów, gdy Bóg wzywa nas do zaufania i podjęcia ryzyka w Jego imię. Może to być trudna decyzja, rezygnacja z czegoś, co wydaje się nam ważne, albo wyzwanie, które przekracza nasze siły. Historia Abrahama zachęca nas, byśmy w takich chwilach zawierzyli Bogu i ufali, że Jego plany są dobre, nawet jeśli my ich jeszcze nie rozumiemy. Abraham, wyrażając gotowość na złożenie ofiary ze swojego syna, składa także ofiarę z samego siebie. Według Tertuliana Abraham został poddany próbie nie dlatego, że Bóg chciał wypróbować jego wiarę, ale po to, żeby tę wiarę pokazać innym.

Abraham jest przeciwieństwem Kaina i wierzy Babel. Abraham podobnie jak Kain staje się wygnańcem, tyle tylko, że Kain w ucieczce przed przekleństwem a Abraham w drodze ku realizacji pełni błogosławieństwa. Abraham jest przeciwieństwem wieży Babel, ponieważ budowniczowie wieży Babel szukają stabilności w sobie, Abraham zaś wyrusza w drogę, aby być posłusznym Bogu. Abraham wkracza w rzeczywistość śmierci będąc posłusznym i wierząc Bogu życia i to doświadczenie śmierci zmienia radykalnie jego życie. Abraham wkracza w rzeczywistość, która wydaje się być przeklętą i która wydaje się sugerować, że Bóg jest zły i okrutny. Abraham wchodzi w tę rzeczywistość posłuszny Bogu, nie przestając wierzyć, że Bóg jest dobry i łaskawy. Abraham nie tylko jest błogosławionym ale i błogosławiącym, ponieważ błogosławi Bogu – „dobrze mówi” Bogu – przez to, że wierzy niezmiennie w Jego dobroć. Abraham jest uosobieniem człowieka wierzącego , który zdolny jest zaufać Bogu nawet wtedy, gdy znajduje się w otchłani śmierci.

Abraham i Jezus

Ostatecznie to Jezus doprowadza do definitywnego wypełnienia się obietnicy Abrahama, stając się przekleństwem i umierając na krzyżu (Ga 3,13). Jezus wkracza w śmierć przemieniając ją w życie, ponieważ wkracza w śmierć nie tylko po to, aby umrzeć, ale by dać życie. Śmierć jest miejscem przekleństwa, miejscem radykalnego oddzielenia od Boga. Natomiast Jezus wkracza w śmierć w całkowitej komunii z Ojcem i dla zbawienia wszystkich ludzi. A więc to co powinno być miejscem całkowitej alienacji, staje się dla Jezusa, a z Nim dla wszystkich którzy umierają, jak On – nie umierając ale dając życie – miejscem wspólnoty z Bogiem i z ludźmi, a więc miejscem błogosławieństwa.

Historia Jezusa w pewnym sensie przypomina drogę wiary Abrahama. Podstawowym doświadczeniem Abrahama jest status cudzoziemca. Jezus, podobnie, rodzi się w środowisku całkowicie obcym, bez ziemi, rodzi się w grocie, nie przyjęty, potraktowany jak obcy. Krótko po urodzeniu ucieka na wygnanie do Egiptu. Umiera jako odrzucony przez swój naród, poza swoją ziemią, poza murami Jerozolimy, wyrzucony z miasta.

Abraham i my

Być błogosławionym jak Abraham oznacza podjąć jego drogę: wyruszyć w pielgrzymkę nadziei, stać się posłusznym wezwaniu Boga. To posłuszeństwo jest odpowiedzią na dar powołania. Być posłusznym obietnicy Boga oznacza zrezygnować, ze wszystkich swoich oczekiwań oddając się bezgranicznie w ręce Boga, którego słowo obieram jako jedyne źródło życia. Oznacza także uznać i doświadczyć siebie wobec Boga jako potrzebującego Jego łaski. Abraham jest punktem odniesienia dla historii każdego z nas. Jego droga staje się dla nas wezwaniem, by podjąć ryzyko zaufania Bogu i każdy dzień przeżywać w świetle Jego obietnicy oraz błogosławieństwa.

 

Pytania do osobistej refleksji:

Czy ufam, że Bóg jest wierny swoim obietnicom? Jak często sięgam do Pisma św.? Czy nie próbuję zmieniać Bożych planów? Czy cenię sobie przyjaźń z Bogiem? Jak reaguje, gdy Bóg nie spełnia moich oczekiwań? Na ile troszczę się o rozwój swojej wiary? Co jest Izaakiem mojego serca? Co lub kogo kocham najbardziej? Jaki projekt na życie, małżeństwo, rodzinę, pracę wypełnia moje serce? Czy jestem gotów zrezygnować z tego z miłości do mojego Boga? Jak przeżywam trudne życiowe sytuacje? Wszystko próbuję rozwiązać samodzielnie, czy też bezgranicznie ufam Bogu?

Modlitwa na zakończenie

Panie Boże, dziękujemy Ci za przykład Abrahama, który uczy nas, jak żyć wiarą i zaufaniem. Pomóż nam w naszym codziennym życiu stawiać Ciebie na pierwszym miejscu, wierzyć w Twoje obietnice i być posłusznymi Twojej woli. Uczyń nas świadkami Twojej miłości i błogosławieństwa dla innych ludzi. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.